Podopieczni Alesa Pipana trenują ze sobą od niedawna, a największy gwiazdor zespołu Marcin Gortat dołączył do drużyny zaledwie kilka dni temu i - jak sam przyznał - ma duże zaległości treningowe.
Widać to było w sobotnim starciu z Chinami. Koszykarz Phoenix Suns grał dobrze tylko w pierwszej kwarcie, w której zdobył 10 punktów. Więcej już nie trafił.
- Potem zgasłem. Oddychałem rękawami - mówił po przegranym spotkaniu, w którym 21 punktów rzucił Michał Ignerski.
Następnego dnia "Igi" też był skuteczny, zdobył 17 pkt, a Gortat do 18 "oczek" dołożył 9 zbiórek i 4 asysty. W 3. kwarcie Polacy przegrywali już 43:54, ale odrobili straty. 1,7 sekundy przed końcem było 79:79, a biało-czerwoni wznawiali grę z boku. Piotr Pamuła rzucił piłkę nad obręcz, a Przemysław Zamojski złapał ją i z powietrza trafił do kosza. Akcja marzenie!
- Po sobotniej porażce dużo było w nas złości. W niedzielę wygraliśmy walką i zaangażowaniem, pokazując charakter. Jak potrenujemy jeszcze razem, będziemy jeszcze lepsi - mówił Gortat.