"Super Express": W jaki sposób zaczęła się pani kariera?
Anita Włodarczyk: - Wszystko zaczęło się w 2001 roku w Rawiczu, moim mieście rodzinnym. Późno, bo w wieku 16 lat. Miałam to szczęście, że był tam klub lekkoatletyczny MUKS Kadet. Zaczynałam od pchnięcia kulą, rzutu dyskiem, a skończyłam na młocie.
- Co pani poczuła, biorąc do ręki młot po raz pierwszy?
- Nie pamiętam... Na pewno nie było tak, że od razu wiedziałam, że to jest moja konkurencja
Pekin 2015. Anita Włodarczyk: Będę chciała powalczyć o rekord świata [WIDEO]
- Czy na początku kariery doradzano, aby zajęła się pani jakąś bardziej "kobiecą" dyscypliną?
- Nie! Robię to, co lubię, i na pewno nie zmienię dyscypliny!
- Czy rekord świata to pani najdłuższy rzut? Czy może na treningu było jeszcze lepiej?
- Aktualny rekord to mój najdłuższy rzut. Na treningach nigdy nie rzuciłam rekordu świata.
- Czy mistrzyni świata miewa takie dni, w których nie chce się trenować?
- Nie ma takich dni. Nie muszę się specjalnie motywować. Najważniejsze, że kocham robić to, co... robię.
- Nie chciałaby pani sprawdzić siły swoich mięśni w sportach walki?
- Nie lubię ich. Boks, MMA, judo czy zapasy mnie nie kręcą.
- A czy musiała pani kiedyś wykorzystać swoją siłę w życiu prywatnym?
- Tylko raz. Kiedy byłam nastolatką, pobiłam pewnego chłopaka na dyskotece. Zachował się brutalnie wobec mojej koleżanki. Stanęłam w jej obronie.
- Czy próbowała pani rzucać młotem ważącym 7,26 kg, takim jakim rzucają mężczyźni (kobiety rzucają młotem 4 kg, red.)? Jeżeli tak, to z jakim wynikiem?
- Nigdy nie próbowałam. Najcięższym młotem rzucam na treningach - waży on 6 kg. Wszystko zależy od zawodnika. Kamila Skolimowska rzucała "młotem męskim".
Pekin 2015: Historyczny wyczyn Polaków. Jesteśmy potęgą!
- Uwielbia pani jajka! Jakie?
- Dominują jajka na twardo. Od czasu do czasu jajecznica. Jak jestem na obozie treningowym w Cetniewie, to jem jajka codziennie. W domu może 3 razy w tygodniu.
- A jaka jest najlepsza dieta dla ludzi uprawiających sport?
- Osobiście nie mam żadnej diety. To taki przywilej w mojej specjalności. Gdybym miała rygory co do diety, byłoby ciężko... Oczywiście trzymałabym się rygorów, ale nie wyobrażam sobie tego.
- Czyli lubi pani gotować? Jaka jest pani ulubiona kuchnia?
- Lubię wolny czas spędzać w kuchni. Oczywiście kuchnia polska, włoska. Ale nie mam potrawy, w której jestem mistrzynią.
- Na co wydała pani pierwsze pieniądze zdobyte na zawodach? Inwestycja czy zachcianka?
- Nie pamiętam... Nie były to duże pieniądze, więc i inwestycja czy też zachcianka nie była zapewne duża. Pierwsze większe pieniądze przyniósł pamiętny Berlin 2009. Ale samochód kupiłam już wcześniej.
- Czy popularność przydaje się w życiu prywatnym? Np. gdy policja chce wlepić mandat?
- Nieraz tak. Co tu dużo ukrywać: popularność jest OK. Choć dostałam tego lata mandat w Szczecinie. Mieli rację
Prezes PZLA: Na igrzyskach w Rio też będzie pięknie! [ZDJĘCIA]
- Jaki sport najbardziej lubi pani uprawiać podczas chwil relaksu?
- Jazda na rowerze. Lubię też pograć w squasha. W sumie tyle. A po zawodach odreagowuję w hotelu, leżąc w łóżku.
- Jaki ma pani pomysł na siebie po zakończeniu kariery sportowej?
- Na pewno coś związanego ze sportem. Ale też na pewno nie zostanę trenerem. Chociaż w wieku szkolnym powtarzałam, że będę w przyszłości nauczycielką WF, bo to zawsze był mój ulubiony przedmiot. I pewnie tak by się stało, gdybym nie została sportsmenką.
- Awansujemy na piłkarskie Euro 2016?
- Nie interesuję się piłką nożną!