Piękniejsza strona igrzysk w Rio de Janeiro to oczywiście rekordy świata, piękna i zdrowa rywalizacja i łzy radości po medalach. Ta brzydsza związana jest z sytuacją społeczną w Brazylii. Obywatele od początku sceptycznie podchodzili do organizacji tak wielkiej imprezy w obliczu biedy panującej w kraju i szerzącej się przestępczości. To nie wpłynęło na władze, które wpompowały miliardy dolarów w imprezę. Właśnie tak wysokie koszty organizacji igrzysk letnich oraz zimowych sprawiają, że z ubiegania się o nie rezygnują kolejne miasta. Szansę na przyjęcie sportowców mają kraje najbogatsze, jak na przykład Chiny czy Japonia.
Za cztery lata letnie igrzyska olimpijskie odbędą się w Tokio. Choć wydawać by się mogło, że Japończycy nie będą mieli wielkich kłopotów z organizacją, to przedsięwzięcie już zaczyna ich przerastać. Decyzja o przyznaniu Japonii imprezy w 2020 roku była w dużej mierze uwarunkowana bliskością obiektów. Okazało się, że niemożliwe jest zbudowanie aren nieopodal siebie i plany zrewidowano. Zmniejszono także pojemność stadionu olimpijskiego z powodu błędów w projekcie.