Nowicki na Stadionie Olimpijskim w Monachium posłał młot na odległość 82 metrów. To najlepszy wynik w tym roku na świecie! – To był naprawdę dobry start i przyznam szczerze, że nie spodziewałem się aż tak dobrego występu. Bardzo się cieszę przede wszystkim rzucania, bo fajnie czułem sprzęt i jest to dla mnie podpowiedź na przyszłe sezony, bo wiadomo, że trochę w tym sezonie pozmienialiśmy w treningach i technice rzutu. Nie spodziewałem się takiego wyniku, bo start potraktowałem trochę na luzie, bardziej treningowo. Ale cóż, warunki do rzucania były bardzo dobre, koło bardzo szybkie i wykorzystałem to – mówi młociarz InPost Team.
Wygrywając w Monachium Nowicki obronił złoty medal mistrzostw Europy, który wywalczył cztery lata temu w Berlinie. Nie spełniło się jednak jego marzenie, które powtarza przed każdą wielką imprezą. – No tak, bardzo się cieszę z medalu, ale trochę szkoda mi, że nie udało się Pawłowi go zdobyć, bo zawsze podkreślałem, że wyjątkową chwilą jest wspólne stanie na podium. Niestety, taki jest sport i tym razem nie poszło, może w przyszłym roku się uda – dodał.
Warto podkreślić, że młociarze w finale musieli zmagać się z padającym deszczem. Okazuje się jednak, że na nowym-starym mistrzu Europy oraz aktualnym mistrzu olimpijskim nie robi to żadnego wrażenia.
– Deszcz? Nie, kompletnie mi nie przeszkadzał. Często trenuję w deszczu i jestem do takich warunków przyzwyczajony. Właściwie to nie był deszczyk, tylko taka mżaweczka, więc nie robiło to na mnie w ogóle żadnego wrażenia. Ja zawsze staram się zrobić swoje i nie patrzeć na warunki. Każdy z nas miał takie same – mówi.
Co ciekawe, jeszcze podczas lipcowych mistrzostw świata w Eugene młociarz InPost Team deklarował, że startem w Stanach Zjednoczonych kończy sezon. – Tak było, ale udało się poukładać wszystkie sprawy i nie musiałem przerywać sezonu. Wiadomo, że pracując przez zdecydowaną część roku na zgrupowaniach robimy to kosztem życia rodzinnego. Razem z trenerką wszystko jednak dobrze zaplanowaliśmy i zdecydowałem się jednak powalczyć o medal w Monachium. Dziś widać, że było warto – mówi Nowicki.