Niespełna miesiąc przed Diamentową Ligą na Stadionie Śląskim obiekt sprawdziła cała reprezentacja Polski. W Drużynowych mistrzostwach Europy nie zawiedli, bo w zasadzie nie zawodzą już prawie nigdy. W trzydniowej imprezie, gdzie w każdej konkurencji zbiera się punkty za zajęte miejsca, w sumie uzyskali drugi najlepszy rezultat. Lepsi na kontynencie byli tym razem tylko Włosi.
16 lipca część naszej srebrnej ekipy wróci do Kotła Czarownic ponownie. Ale tym razem nasze gwiazdy będą już grać wyłącznie na siebie.
Polska kontra legendy. Diamentowa Liga na Stadionie Śląskim to główny sprawdzian przed MŚ
Pośród rekordzistów świata i mistrzów olimpijskich w Silesia Memoriale Kamili Skolimowskiej wystąpią m.in. Natalia Kaczmarek, Pia Skrzyszowska, Ewa Swoboda czy Piotr Lisek i Wojciech Nowicki z Pawłem Fajdkiem. Ten ostatni, pięciokrotny mistrz świata w rzucie młotem, tak nie może doczekać się tej rywalizacji, że niedawno opublikował nawet rap, który ma zapraszać fanów na to wydarzenie. Wśród gości, którzy współpracowali z nim przy nagraniu utworu, znalazł się słynny Peja.
– To mój najważniejszy dzień w sezonie, traktuję go tak jak występy w MŚ. Dla kibiców, dla Kamili, która odeszła za wcześnie – podkreśla Fajdek.
O ile Paweł jeszcze buduje formę, która w sierpniu ma mu dać szósty tytuł mistrza świata, to Nowicki wydaje się być teraz w innej sytuacji. Oboje z trenerką Joanną Fiodorow szukają wciąż odpowiedniej techniki, ale kiedy ta zaczyna się pojawiać, efektem są takie rzuty, jak niedawny na Diamentowej Lidze w Oslo. Nowicki, który wraca z medalem z każdej imprezy, na którą jeździ, zamachnął się tam na 81,92 metra. To najlepsza zapowiedź tego, co może nas czekać na Śląskim.
– Na pierwszy rzut oka to tylko suche liczby. Ale może zobrazujmy to inaczej: oni rzucają ponad siedmiokilogramowym sprzętem przez prawie całą długość murawy stadionu. To zawsze robi gigantyczne wrażenie – emocjonuje się Marek Plawgo, dyrektor ds. komunikacji mityngu.
Wrażenie robią też skoki o tyczce. A jeszcze większe, że po chwilowym dołku do wysokiej formy powrócił Lisek. Zawodnik, który w elicie jest nieprzerwanie od 2015 roku (wtedy zaczął kolekcjonować medale jako senior), ustabilizował się na poziomie 5,80 m. Jest już pewny biletu na MŚ oraz – jeśli wkrótce potwierdzi dyspozycję – może z optymizmem spoglądać w stronę przyszłorocznych igrzysk w Paryżu. Sam podkreśla, że sezon to proces i nie zawsze będzie w stanie atakować rekordy. Ale daje również do zrozumienia, że jego aspiracją jest więcej niż to, co wypracował do tej pory. Połowa lipca to już czas, w którym można spodziewać się śmielszych ataków na 5,90 m albo więcej. A to daje już nadzieję na podjęcie na Śląskim rywalizacji z Armandem Duplantisem. Rekordzista świata będzie w końcu nie tylko jedną z najjaśniejszych gwiazd mityngu, ale i głównym rywalem w Budapeszcie.
Polki są najszybsze na Śląskim. Kaczmarek, Swoboda i Skrzyszowska chcą jednak więcej
– Duplantis to megagwiazda, pewnie największa na świecie. Nowy Usain Bolt. Ale to dopiero początek. Nie chcę zdradzać wszystkiego, ale listy startowe większości z 19 konkurencji mamy na historycznym poziomie. Godnym finałów olimpijskich – zaciera ręce Piotr Małachowski, dyrektor sportowy mityngu.
To oznacza poważne wyzwanie dla wszystkich biało-czerwonych, którzy dostali zaproszenie na memoriał. Ale i motywację, co podkreśla Natalia Kaczmarek.
– Bieganie u siebie i między rywalkami, które mają jedne z najlepszych czasów w historii lekkoatletyki, nie pozwala odpuścić. To jest coś takiego w głowie, że myślisz: będę się ich trzymała, tylko to da mi wynik, o jakim marzę – uważa Natalia Kaczmarek, wicemistrzyni Europy w biegu na 400 metrów. Zawodniczka Marka Rożeja przed rokiem na „Kamie” uzyskała fenomenalne 49.86 s. W tym sezonie, także na Śląskim, w czerwcu rozpędziła się na 50.02 s. Magiczna granica znów wisi w powietrzu.
Kaczmarek to niejedyne nazwisko, które ma swój „season best” z Kotła Czarownic. To tutaj, w tej samej imprezie, Ewa Swoboda rozpoczęła okres startowy na 100 metrów od wyniku 11.03 s – nowej życiówki. Od tamtej pory sprinterka utrzymuje stabilną formę i do złamania bariery 11 sekund brakuje jej już tylko lepszego szczęścia do wiatru. W Diamentowej Lidze jej rywalkami będą m.in. Shericka Jackson czy Sha’Carri Richardson – ikony tej konkurencji i poważne kandydatki do poprawienia wiekowego rekordu świata. Z kolei Pię Skrzyszowską (12.77 s w tym sezonie, też na Śląskim) czeka pojedynek m.in. z Tobi Amusan. To dziewczyna, która na MŚ w Eugene była dwukrotnie szybsza od obowiązującego wówczas najlepszego osiągnięcia na 100 m ppł w historii. Kendra Harrison – ta, której Nigeryjka odebrała miano rekordzistki – też 16 lipca sprawdzi Skrzyszowską na naszym niebieskim tartanie.
Rekord świata wróci na Śląski? Bilety są jeszcze w sprzedaży. Ale warto się pospieszyć
Aspiracją organizatorów DL na Śląskim jest przede wszystkim godne upamiętnienie Kamili Skolimowskiej. Ale kiedy niespełna rok temu komitet zebrał się po raz pierwszy po zamknięciu ostatniej edycji, jego członkowie usłyszeli jasny komunikat: było pięknie, ale następnym razem robimy najlepszy mityng lekkoatletyczny w historii wolnej Polski. Głównym partnerem wydarzenia, które dofinansowano ze środków budżetu państwa z części, której dysponentem jest Minister Sportu i Turystyki, jest Województwo Śląskie. Wydarzenie jest współfinansowane ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
– Na wiele spraw nie mamy wpływu, m.in. nikt nie obieca, że Duplantis, Amusan albo Ryan Crouser poprawią rekord świata. Niemniej, zapraszając ich, stwarzamy sobie na to szansę. A zapewniając im godnych konkurentów, mamy gwarancję wielkiego widowiska dla kibiców. Śląski widział kiedyś takie rekordy. To nasze ciche marzenie, aby historia zatoczyła koło – mówi Małachowski.
Bilety na Diamentową Ligę w Polsce są jeszcze w sprzedaży na platformie eBilet.pl. Warto się jednak pospieszyć z zakupem, bo na trybunę główną zostało już niewiele wejściówek.
Pierwsze konkurencje 16 lipca zaczną się o 14. Część diamentowa wydarzenia rusza o godz. 16.