- Od rana byłem markotny, bolała mnie głowa, więc postanowiłem się skupić na rzucaniu młotem. I powtarzałem sobie, że zostanę mistrzem świata – powiedział Fajdek przed kamerą TVP.
Rozpoczął od rzutu na 79,34 m. Potem poprawił się na 80,16 i 80,50. Był poza zasięgiem rywali – uzyskał cztery największe odległości w finałowym konkursie. I chociaż w Katarze jest jeszcze bardziej gorąco niż trzy lata temu w Rio (gdzie „roztopił się” i odpadł w olimpijskich eliminacjach), potrafił wykrzesać z siebie tyle, by zdeklasować rywali. A chciał jeszcze więcej.
- Chciałem rzucić 82 metry i było mnie na to stać. A teraz nie ukrywajmy: muszę zdobyć medal olimpijski. Do trzech razy sztuka – zadeklarował ten, który w czempionacie światowym znacznie tę sztukę przelicytował, a w igrzyskach jeszcze nie stał na podium. - A Japonię bardzo lubię.
Jego czwarty mistrzowski tytuł wypadł na koniec sezonu, który rozpoczynał się od spóźnionych przygotowań po zerwaniu mięśnia łydki i operacji.
- Musiałem zrobić wszystko, by jak najprędzej wrócić na swój pułap. Nikt nie wierzył, że zrobię to tak szybko, a mnie udało się w sześć tygodni zbudować formę na poziomie 80 metrów – mówił z satysfakcją mistrz młota.
Wojciech Nowicki (30 l.), mistrz Europy 2018 i lider tegorocznej tabeli światowej rzucał jak nie on. Uzyskał zaledwie 77,69 m. Do podium zabrakło pół metra.
- Z takim rzucaniem nie da się walczyć o medal. Wszystko było „wymęczone” - nie krył. - Bardzo słaby wynik patrząc na to, na co naprawdę mnie stać.
Paweł Fajdek po zwycięstwie w Dausze: - Muszę teraz zdobyć medal olimpijski
2019-10-03
1:21
Paweł Fajdek (30 l.) w fenomenalnym stylu po raz czwarty z rzędu zdobył złoty medal MŚ w rzucie młotem. Tego wyczynu już chyba nikt nie pobije. Więc nie do trzech, a do czterech razy sztuka! Chyba że… jeszcze więcej, bo on sam wcale nie myśli o końcu kariery.