- Chciałbym w Portland wskoczyć na podium. Powalczę o nie "very, very" - zapewnia szczecinianin. - Łatwo jednak nie będzie, bo kilka osób biegnie do niego niczym wyposzczone wilki.
Piotr Lisek i Robert Sobera (25 l.) uzyskali w tym roku po 5,77 m. W gronie zgłoszonych do mistrzostw dzielą piątą lokatę. Francuz Lavillenie skoczył w br. 6,03 m, a Kanadyjczyk Barber 6,00. Ale mierzący 194 cm Lisek ma w zanadrzu broń, z której jeszcze nie skorzystał.
Jej wysokość Kamila Lićwinko rusza na podbój Portland
- Mam sporo tyczek, których jeszcze nie użyłem. Twardszych i dłuższych nawet od tych, których używa Renaud Lavillenie. Sięgnąć mogę po każdą z nich, gdy zajdzie potrzeba. Twarda tyczka może dać mi medal, chociaż nie wiem, czy "dojadę" z nią do poprzeczki i czy nie wyląduję na ziemi (śmiech).
Wielu lekkoatletów zakończyło już starty w hali, chcąc mieć czas na odpowiednie przygotowanie się do igrzysk w Rio de Janeiro.
- A ja uważam, że czasu na przygotowania do Rio będę miał dość - twierdzi Lisek. - Każdy start w wielkiej imprezie pozwala mi na nabranie większej pewności siebie. Jestem młody w gronie czołówki i taka nauka jest dla mnie cenna.
W połowie ubiegłego roku rozstał się po kilku latach współpracy z trenerem Wiaczesławem Kaliniczenką. O przyczynach nie chce mówić. Prowadzi go dotychczasowy asystent trenera Marcin Szczepański.
- Powiem tylko, że zdrowotnie wyszło mi to na dobre. Wykonuję teraz ćwiczenia, które chronią mnie przed wyeksploatowaniem organizmu.
Rok temu ustanowił rekord życiowy, który jest zarazem halowym rekordem Polski: 5,90 m.
- Robię wszystko, żeby go poprawić. Mam nadzieję, ze uda się to jak najszybciej - deklaruje Lisek, pamiętając, że tzw. absolutny rekord kraju, należący do Pawła Wojciechowskiego, jest tylko o 1 cm lepszy.