Ezdan to ogromny kompleks hotelowy w Ad-Dausze. Ponad 3000 pokoi w czterech wielkich wieżach (każda po 38 pięter). W środku, pomiędzy wieżami, patio z basenem, boiska do gry w koszykówkę i piłkę nożną, plac zabaw, kilka restauracji i sklep spożywczym. Polscy lekkoatleci mieszkają w wieży czwartej i zajmuję kilka pięter.
- Nie jesteśmy wybredne, bo w trakcie lekkoatletycznej kariery mieszkaliśmy w różnych warunkach, ale jak na imprezę rangi mistrzowskiej, to jest naprawdę kiepsko. Mieszkamy w klitkach, które śmierdzą wilgocią i kanalizacją, a w łazience mamy grzyba. Zrobiłyśmy test białej rękawiczki i proszę samemu zobaczyć i ocenić – mówiła do reportera SE Iga Baumgart-Witan pokazując palec, którym zebrała ogromną warstwę kurzu z parapetu.
Podobne złe spostrzeżenia ma Ewa Swoboda: - Wychodzi się z bardzo zimnych korytarzy, w których klimatyzacja jest na maxa, do nieklimatyzowanych klatek. Uderza w nas gorąco i wszechobecny na ścianach grzyb. Do tego śmierdzi – opowiada.
Joanna Linkiewicz (400 m przez płotki) miała inną przygodę. Nie do uwierzenia. - Był u mnie problem z klimatyzacją, nie szło jej wyłączyć. Chodziłam po pokoju ubrana w grubą bluzę i siedziałam pod kołdrą. Poszłam do recepcji i poprosiłam o grzejnik… Wiem, jak to brzmi w Katarze, gdzie na zewnątrz są 42 stopnie na zewnątrz. Ale grzejnik pojawił się w pokoju i jest już lepiej – cieszy się.
Nie narzeka tylko Piotr Lisek, chociaż... - Mnie do życia potrzebne jest łóżko i to mam. Śmieszne jest jednak to, że mam zamurowaną… szafę w pokoju. Chciałem się rozpakować, a tu szafa zamurowana. Zaletą hotelu jest jednak to, że oferuje naprawdę sporo atrakcji: basen, boiska, restauracje itp. - dzieli się z nami wrażeniami znakomity tyczkarz.