Ten brzdąc podbił Europę

i

Autor: Archiwum prywatne, reprodukcja Paweł Skraba/Super Express Ten brzdąc podbił Europę

Tak mistrz Adam Kszczot dorastał do złota w Berlinie. "Ten brzdąc podbił Europę"

2018-08-18 6:44

Dziś nazywają go “profesorem biegania”. Adam Kszczot (29 l.) fantastycznym stylu zdobył w Berlinie złoty medal lekkoatletycznych mistrzostw Europy w biegu na 800 metrów (już po raz trzeci z rzędu). Jego miłość do biegania zaczęła się w Konstantynowie koło Piotrkowa Trybunalskiego.

Kszczot nie wstydzi się, że pochodzi ze wsi. Przeciwnie – jest to dla niego powód do dumy.

- Z wielkim sentymentem wspominam czasy dzieciństwa. To były dla mnie piękne beztroskie lata. Zresztą lubię wracać na wieś. Tu jest tak spokojnie, nie ma tego pędu, co w mieście, tu nikt nie patrzy na zegarek. Można odpocząć – wspomina w rozmowie z „Super Expressem” Kszczot.

Wychował się w Konstantynowie, niewielkiej wsi w województwie łódzkim. Rodzice mieli gospodarstwo – trochę zwierząt i ziemi. Jego mama była nauczycielką matematyki.

- Zawsze kochałem wieś. Nigdy nie było nudy, zajęcie znaleźliśmy sobie zawsze. Dużo graliśmy w piłkę. Może jakimś wybitnym piłkarzem bym nie został, ale spokojnie radziłem sobie i na bramce, i w polu. Sport i piłka w naszym życiu były cały czas. Kończyliśmy szkołę i biegiem na podwórko, kawałek pola, robiliśmy bramki i graliśmy.

Oprócz biegania i piłki nożnej mały Adam stawiał na rower.

- Pamiętam, jak dostałem rower na komunię święta. W gimnazjum się popsuł i wtedy podkradałem rower mamie – śmieje się Adam. –Pamiętam, że 7 kilometrów jeździło się do szkoły (położonej w miejscowości Mniszków – red.) i na wszelkie SKS-y. Uczestniczyłem we wszystkich możliwych zajęciach sportowych – podkreśla.

Pierwszą osobą, która zaszczepiła w nim rywalizację sportową był Rafał Marszałek, który był jego wychowawcą i nauczycielem wychowania fizycznego. Przygoda Kszczota z bieganiem rozpoczęła się w piątej klasie podstawówki. Wygrał "Lekkoatletyczne Czwartki", pokonując rówieśników z powiatu opoczyńskiego.

Adam trenował biegając w pobliskim lesie. – Nie pobliskim – prostuje uśmiechając się. – Uwierz, że trzeba było tam dobie 3 kilometry i dopiero zaczynał się trening.

Choć bieganie z miesiąca na miesiąc stawało się coraz większą pasją, to dorastający Adam nie zapominał o szkole.

- Raczej byłem dobrym uczniem – wspomina. - Takim zadaniowym – było zadanie, to trzeba było wykonać porządnie i zdobyć jak najlepszą ocenę. I to się udawało. Właściwie od czwartej klasy miałem świadectwo z paskiem. W szkole byłem raczej spokojny, choć zdarzało mi się psocić.

Kszczot miał o tyle trudniej, że po szkole niekiedy musiał pomagać rodzicom na roli. A to bardzo ciężka praca.

- Jak każde dziecko na wsi pomagałem rodzicom czy to przy wykopkach czy przy zwierzętach. Pamiętam, że jak byłem mały to marzyłem żeby zostać strażakiem, policjantem albo batmanem. Potem chciałem być cieślą, a to ze względu na tatę, który stawiał dachy, a ja mu trochę pomagałem – kończy potrójny mistrz Europy.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze