Historia sportu zna wiele przypadków, gdy osoby osiągające sukcesy w swoich dziedzinach wyrwały się z piekła, które zgotowali im rodzice lub najbliżsi w czasach ich młodości. Jak się okazuje Władysław Kozakiewicz, mistrz olimpijski z 1980 roku, znany również ze swojego gestu, który rozwścieczył komunistyczne władze, zalicza się do tej grupy osób, które w dzieciństwie przeżyły koszmar. W specjalnej rozmowie z portalem Eurosport.pl Kozakiewicz wyznał, że jego ojciec nie miał litości zarówno dla swojej żony, jak i dzieci. Uwielbiany przez sąsiadów mężczyzna, w domu zamieniał się w prawdziwego kata, który nie potrzebował pretekstów do tego, aby zmienić życie w piekło. To sprawiło, że matka mistrza olimpijskiego westchnęła z ulgą na wieść o śmierci swojego męża. Wspomnienia Władysława Kozakiewicza potrafią przyprawić o dreszcze.
Czytaj także: Rodzina Szczęsnego znowu się powiększyła! Nagranie Mariny Łuczenko-Szczęsnej rozczuliło internautów [WIDEO]
To właśnie matka Kozakiewicza była największą ofiarą swojego męża, który po zamknięciu drzwi swojego domu robił wszystko, na co miał tylko ochotę. - Bił, obojętnie za co. Jak krowa nie chciała iść, to brał kołek i napierdzielał biedne zwierzę po łbie. Nie to, że w szkodę wlazła, katował tę krowę za to, że nie szła tam, gdzie on chciał (...) No i co, w domu zachowywał się tak samo. Po ślubie... Jest zdjęcie, mama taka młodziutka, nie wiem, z 18 lat może, widać, że już nie ma zębów. Powybijał jej - wspomina w rozmowie z portalem Eurosport.pl Kozakiewicz.
Sprawdź: SZOK! Były gwiazdor Interu napadł na własnych rodziców i wpadł w ręce policji! Do sieci trafiło wstrząsające WIDEO
Oczywiście nie tylko matka mistrza olimpijskiego była ofiarą domowego kata. - Co mogłem zrobić, skoro miałem dziesięć czy dwanaście lat? Mój brat Edek był o pięć starszy, dostawał mocniej ode mnie (...) Stawaliśmy w obronie mamy, pewnie, ale zawsze kończyło się tym, że bił i ją, i nas. W furię wpadał - wyznał mistrz olimpijski.
Nie przegap: Takiej riposty Krzysztof Radzikowski z Gogglebox TTV nie mógł się spodziewać. Co za szczerość, wszystko przez jedno ZDJĘCIE
Mistrz olimpijski z 1980 roku bez wahania wyznał również, że nigdy nie kochał ojca, a jedynie się go bał. To sprawiło również, że do tej pory nie odwiedził jego grobu za to, co ten zrobił jego matce. - Moja mama, najwspanialsza, najukochańsza kobieta, była tu u mnie w Niemczech, kiedy nadeszła wiadomość, zresztą 8 grudnia, w moje urodziny, że ojciec nie żyje. Powiedziała jedno słowo - nareszcie. To proszę sobie wyobrazić ten ból i cierpienie - skwitował Kozakiewicz. Ojciec mistrza olimpijskiego cieszył się jednak sympatią sąsiadów i kolegów, bo jak wspomina zloty medalista z Moskwy, ze wszystkim pił. Dodatkowo nikt nie chciał wchodzić z nim w konflikt, co dało mu ciche przyzwolenie na zgotowanie rodzinie piekła w domu.