Jakub Szymański podkreśla, że w biegu finałowym wszystko odbyło się tak, jak sobie zaplanował. Nic go nie bolało, nie doskwierało. Liczyła się tylko walka o złoto.
Jakub Szymański złotym medalistą halowych mistrzostw Europy w Apeldoorn
- Jestem zadowolony w 100 procentach. Byłem pewniakiem. Chciałem Francuzom zabrać ten medal. Chciałem być złotym medalistą. Wytrzymałem tę presję – podkreśla Szymański, który szykuje się na występy na otwartym stadionie i dystans 110 metrów przez płotki. Czy można o nim powiedzieć, że ma nerwy ze stali?
- Na hali to na pewno, na 110 m wydaje mi się, że też. Ale jak mówię, muszę to poprzeć bardzo dobrym wynikiem i to bieganym regularnie – zaznacza.
Szymański kocha bieganie i lekkoatletykę, ale pasjonuje się również innymi dyscyplinami sportu. Lubi oglądać tenis i MMA.
- Tenisem interesowałem się nawet jeszcze przed czasami Igi Świątek. Podziwiałem mecze Rafaela Nadala, Djokovicia czy Federera. Oni też fajnie motywowali, ponieważ spędzali całe godziny na kortach. Tenis jest widowiskowy. Bardzo lubię go oglądać. Mój trener Maciek Ryszczuk, który odpowiada za motorykę i za przygotowanie motoryczne, pracuje również z Igą. Jestem u niego w teamie, więc w naszym zespole po prostu wspieramy się – zaznacza.
Natalia Kaczmarek i Konrad Bukowiecki wzięli ślub! Tak się poznali, oto historia ich miłości
- MMA? Jak są jakieś walki legendarne, które uznam, że trzeba obejrzeć, to można zarwać noc. Natomiast przyznam się, że nawet na Igę nie zarywam nocy, bo jednak każda noc jest dla mnie ważna. Chyba że w przygotowawczym sezonie, gdy można sobie pozwolić na jakieś tam małe niedociągnięcia - kończy Szymański.