Kuba startuje w sobotę 22 marca, w drugim dniu trzydniowych zawodów, na swoim koronnym dystansie 60 m przez płotki. Jest w życiowej formie i bardzo dobrze wie, czego chce. Jak przyznaje „Super Expressowi”, lubi grać va banque. – Gdy jestem mocny, znam swoją wartość oraz mam wyniki na najwyższym poziomie, wtedy celuję w zwycięstwo – tłumaczy w rozmowie z „SE”. – Powiedziałem sobie, że chcę mieć takie podejście jak Amerykanie, oni mają mistrzowski mental. Wielu największych sportowców pochodzi z USA. To jest dobre nastawienie przed każdymi zawodami, także halowymi mistrzostwami świata.
Ewa Swoboda i jej partner. Łączą ich wspólne pasje i bieganie [UNIKALNE ZDJĘCIA]
Szymański kontra profesor płotków
Wiadomo, że na HMŚ poprzeczka idzie wyżej niż na ME. Do rywalizacji na płotkach dojdą choćby wybitni w tej konkurencji reprezentanci USA, z Grantem Hollowayem na czele. Szymański ma trzeci czas list światowych (7,39), ale ze sprinterów startujących w Nankinie lepszym legitymuje się właśnie tylko Holloway (7,36).
Będę czuł respekt, ale z drugiej strony, może mi być łatwiej, bo już nie będę faworytem i to rywale będą się musieli martwić. Powalczę przede wszystkim o finał, a potem o pozycje medalowe. Poza Hollowayem biegacze z USA nie są takimi pewniakami. Tylko on pokazał, że jest profesorem na tym dystansie i nie pozwoli sobie zepsuć żadnego startu w hali – mówi nam Szymański.
Szymański szybko ochłonął po złocie ME, tym bardziej że się go spodziewał. – Śniłem i myślałem o złocie. Do tego dążyłem, na to byłem nastawiony i czuję się z tym wyśmienicie. Kiedy dobrze ci idzie, a inni odpadają, widzisz na bieżni coraz mniej zawodników, samą elitę, która walczy o medale, to cię jeszcze dodatkowo motywuje, że to jednak ty jesteś w tym finale, wyłowiony spośród czterdziestu osób, a nie inni – podsumowuje swoje wrażenia.
Eliminacje biegu na 60 m pł mężczyzn na HMŚ w Nankinie odbywają się od godz. 3.25 rano w sobotę polskiego czasu, półfinały zaplanowane są na godz. 12.50, a finał na godz. 14.05.