Bartłomiej Drągowski: Najbardziej pomógł mu KOP od taty! TYLKO U NAS

2015-07-22 10:13

Trenował taniec towarzyski i tenisa ziemnego, ale od niemowlaka był skazany na futbol. - Nigdy się nie rozstawał z piłką. Nawet do fotelika w samochodzie najpierw "wsiadała" futbolówka, a dopiero potem Bartek - uśmiecha się pan Dariusz (45 l.), tata najlepszego bramkarza Ekstraklasy Bartłomieja Drągowskiego (18 l.) z Jagiellonii Białystok.

Drągowski senior też grał w Jagiellonii, m.in. z obecnym prezesem Cezarym Kuleszą. - Mam na koncie siedem występów w I lidze (dzisiejsza Ekstraklasa), ale wielkim zawodnikiem nie byłem. Może dlatego swoje niespełnione ambicje przelałem na syna - twierdzi.

Pan Darek, dziś celnik, zawsze służył synowi radą i pomocą, a gdy było trzeba, to potrafił postawić go do pionu. - Gdy Bartek miał 13 lat i grał w MOSP Białystok, skoczył do sędziego, który nie zauważył faulu na nim. Kara 2 minuty. Za chwilę kolejna. Jeszcze schodząc do szatni, chciał coś "wyjaśniać" z arbitrem. Przywołałem go do porządku solidnym kopniakiem w tyłek. Pomogło. Po tym incydencie twardo stąpa po ziemi - mówi ojciec.

- W podstawówce i w gimnazjum Bartuś miał świadectwa z czerwonym paskiem. Do dziś jest grzeczny, szanuje wykładowców - dodaje mama pani Justyna, nauczycielka WF-u. - Bardzo szybko dojrzał, miał cztery latka, kiedy wróciłam ze szpitala z noworodkiem Błażejkiem. "Dziękuję ci, mamusiu, za brata" rzekł wtedy z poważną miną - wspomina pani Drągowska.

Mama piłkarza zdradza nam, że Bartek bardzo dobrze radzi sobie na parkiecie. - Niesamowity talent. W domu lubimy sobie potańczyć. Natomiast w kuchni ma dwie lewe ręce. Ale młody jest. Jak pójdzie "na swoje", to się nauczy - dodaje rodzicielka bramkarza.

O ile pan Dariusz podczas meczów dopinguje syna z trybun, to pani Justyna przez 90 minut spaceruje wokół domu. - To z nerwów. Gdyby ktoś policzył te kilometry, to pewnie przyjęto by mnie do sekcji chodziarzy - żartuje.

Edyta Plizga: To ona nakręca Termalikę Nieciecza!

W domu państwa Drągowskich jest pokój "sportowy". Tu chłopcy (14-letni Błażej to wielki talent pływacki) mają małą siłownię. Jest też stół do ping-ponga, przy którym toczą się rodzinne boje. - Chociaż Bartek jest szalenie ambitny i zawsze chce wygrywać, to królową tenisa stołowego jestem ja - opowiada pani Justyna. - Moi trzej mężczyźni wiedzą, że jak mnie pokonają, to nie dostaną kolacji i czeka ich karne sprzątanie - puszcza oko pani Drągowska.

Jeszcze niedawno Bartek wsypywał sobie do butów piasku, by pokazać, że są na niego za małe i prosić o nowe, a dziś zabiegają o niego Juventus, Real Madryt czy Arsenal. - Ale Bartek ma jeszcze wiele do wygrania z Jagą. Niech zrobi maturę, nauczy się dobrze języka, a dopiero potem myśli o wyjeździe. I to tam, gdzie będzie grał, a nie zarabiał, siedząc na ławie - zgodnie twierdzą rodzice największego bramkarskiego talentu, jaki pojawił się w ostatnich latach w Polsce.

Najnowsze