"Super Express": - Jak oceniasz szanse na odrobienie strat i zdobycie trofeum?
Waldemar Sobota: Przed nami niesamowicie trudne zadanie. W pierwszym meczu Legia była zespołem o wiele bardziej wyrachowanym i lepszym od nas. Do Warszawy nie jedziemy jednak na wycieczkę. Jedziemy, by zatrzeć słabe wrażenie z pierwszego meczu i coś ugrać
- Na czym możecie opierać swój optymizm? W ostatnich meczach brakuje wam szybkości i energii.
- Na pewno nie zwalałbym winy na złe przygotowanie fizyczne. Zapewniam, że z tym jest wszystko w porządku. Problem leży przede wszystkim w braku skuteczności. O ile jeszcze jesteśmy w stanie stworzyć sobie dobre sytuacje, to z zamianą ich na gole jest dużo trudniej. A jak nie strzelasz goli, to nie wygrywasz. Proste
- Trener Levy powtarza, że waszym priorytetem jest awans do rozgrywek europejskich. Jeśli nie przez Puchar Polski, to przez ligę. Która droga jest łatwiejsza?
- Naszym głównym celem było zdobycie Pucharu Polski, ale po 0:2 u siebie nie będzie o to łatwo, więc kierujemy uwagę na Ekstraklasę. Nie ma jednak mowy o odpuszczaniu finału PP. Wierzę, że nie wszystko stracone i w Warszawie sprawimy niespodziankę.
- Trener Levy w dniu pierwszego meczu miał urodziny. Daliście mu jakiś prezent?
- Tym prezentem miał być Puchar Polski. Przed spotkaniem na wspólnym obiedzie zaśpiewaliśmy trenerowi "Sto lat" i na tym się skończyło. Wręczenie prezentu odłożyliśmy do rewanżu, bo wszystko nadal pozostaje w naszym zasięgu.
- Warszawscy kibice z pewnością nie ułatwią wam zadania
- Musimy się odciąć od tego, co będzie się działo na trybunach. Kibice nie grają. We Wrocławiu mieliśmy za sobą ponad 30 tysięcy gardeł, wspaniałą oprawę meczu i przegraliśmy. Dlaczego teraz nie miałoby być odwrotnie?
Nie przegap!
Legia - Śląsk, dziś, 20.30, Orange Sport, TVN Turbo