"Super Express": - Emocje po stracie szans na puchary już trochę opadły. Mecz z Legią wyzwoli je ponownie?
Czesław Michniewicz: - Jeszcze po meczu z Cracovią (3:2) przeżywaliśmy porażkę z Zagłębiem (1:3), gdzie 7 minut słabej gry zdecydowało o stracie szans. Teraz niektórzy doszukują się podtekstów - czy pomożemy Legii, czy Piastowi. Nie chcemy pomagać ani jednym, ani drugim, ale samym sobie i zakończyć dobrym występem udany sezon. Gramy dla klubu o pieniądze wynikające z zajętego miejsca w tabeli. Żadna inna motywacja nie jest nam potrzebna.
- W ostatniej kolejce zdarzają się różne rzeczy, o czym przekonał się w Holandii Ajax. Możecie być dla Legii takim Graafschapem?
- Jeśli Legia zdobędzie mistrzostwo, to będzie jej zasługa. A jak je przegra, to też dzięki sobie. My nie mamy aż tak wielkiego wpływu na to, jak się niektórym wydaje.
- Co pana bardziej dziwi - nierówna gra Legii w ostatnich tygodniach czy zmiany personalne, jakich dokonał jej trener Stanisław Czerczesow w meczu z Lechią?
- Czerczesow oszczędził kilku piłkarzy, żeby nie byli wykartkowani na mecz z nami. Wiedział, że decydujący może być mecz z nami. Legia gra u siebie twardo i skutecznie, inaczej jest na wyjazdach. Czerczesow chciał mieć w niedzielę atuty w postaci wszystkich piłkarzy.
- Kilka razy dał pan do zrozumienia, że w Ekstraklasie polscy trenerzy są mniej cenieni od zagranicznych. Może warto utrzeć nosa cudzoziemcowi w najlepszym do tego momencie?
- Chodzi o coś innego. Zagraniczni trenerzy trafiają do najlepszych polskich klubów, jak Berg czy Czerczesow do Legii. W bogatszym klubie z silną kadrą łatwiej jest zrobić wynik, a chciałbym zobaczyć takiego trenera w średnim klubie, żeby pokazał swoją wartość. Dla Legii normą jest, że na wszystkie mecze lata samolotem, a my jedziemy autokarem 10-12 godzin. Żeby była jasność - niczego nie zazdroszczę Czerczesowowi. Pracował w poprzednich klubach z sukcesami, wyrobił sobie markę i teraz ma szanse na kolejne trofea z Legią.
- Prezes Pogoni na razie nie przedłużył z panem kontraktu na następy sezon. Zwycięstwo w Warszawie będzie argumentem, żeby to zrobił?
- Nie chciałbym, żeby jeden mecz miał wpływ na taką ocenę i moją przyszłość. To nie byłoby dobre dla mnie ani dla klubu. Jestem w Pogoni od 13 miesięcy. Można było sobie wyrobić zdanie o mojej pracy.