Maciej Bartoszek Koronę Kielce objął w bardzo trudnym momencie. Zespół znajdował się tuż nad strefą spadkową, a szkoleniowiec dostał zapewnienie, że jeśli utrzyma Ekstraklasę w stolicy województwa świętokrzyskiego, to jego kontrakt zostanie automatycznie przedłużony. Fachowiec wywiązał się ze swojej roli fantastycznie. Po raz pierwszy w historii wprowadził złocisto-krwistych do grupy mistrzowskiej i wydawało się, że za rok będzie kontynuował swoją pracę przy Ściegiennego. W środę jednak na konferencji prasowej wyglądał na mocno zdruzgotanego.
Okazało się bowiem, że nowy inwestor z Niemiec nie chce kontynuować współpracy z człowiekiem, którego w Kielcach pokochali wszyscy. Od piłkarzy, przez kibiców, po przedstawicieli mediów. Wszystko przez to, że w trakcie zawarcia umowy o kupnie klubu Dieter Burdenski zastrzegł sobie możliwość zmiany na stanowisku trenera. Z słów prezesa Krzysztofa Zająca można wyczytać, że sprawa była od początku jasna. Dziwić mogą więc niedawne wypowiedzi włodarzy, którzy nie przeczyli, że możliwe jest przedłużenie kontraktu z trenerem. - W momencie przejmowania udziałów w Koronie były trzy priorytety. Pierwszy z nich dotyczył nabycia klubu za cenę, jaką ustaliliśmy. Drugi - zmiany prezesa. Trzeci natomiast dotyczył ustalenia, że jeśli inwestujemy i zaczniemy zmiany, dotkną one także stanowiska trenera. Nie jest więc to zmiana, która uzależniona była od wyników. Byliśmy niewolnikami umowy - stwiedził na środowej konferencji prasowej Zając.
Jednocześnie prezes Korony zaprzeczył doniesieniom, by nowym szkoleniowcem miał zostać ktoś z dwójki Franciszek Smuda-Holger Stanisławski. - Na pewno nie przyjdzie Franciszek Smuda, to już jest nudne. Ani dzisiaj, ani jutro, ani za pięć lat. Nie będzie także Holgera Stanisławskiego. Jest jedna opcja. Od nowego sezonu będzie trener, którego słyszałem przez telefon tylko dwa razy, a pan Burdenski jest z nim na "pan", dlatego nie będzie to nasz kolega - podkreślił na spotkaniu z dziennikarzami Krzysztof Zając.
Zgromadzonych najbardziej zdziwiła chyba jedna deklaracja, która popłynęła z ust prezesa. Okazauje się bowiem, że Maciej Bartoszek straciłby pracę, nawet jeśli zdobyłby... mistrzostwo Polski! Iście niespotykane rozwiązanie, trzeba przyznać. Nazwisko nowego trenera Korony Kielce poznamy po meczu z Legią Warszawa. Zmieni się także cały sztab szkoleniowy.