"Super Express": - Michał Pazdan to jeszcze piłkarz czy już celebryta?
Michał Pazdan: - Nigdy, nie byłem i nie mam natury celebryty, nie interesuje mnie to. Sprawy, o których lubię się wypowiadać, są związane z piłką nożną. Fajnie, że kibice mnie doceniają, ale chciałbym być postrzegany i oceniany jako zawodnik Legii Warszawa. Gram w piłkę i to jest dla mnie najważniejsze.
- Twitty, memy, dowcipy. Wszędzie Pazdan. Nie męczy cię to?
- Internet żyje swoim życiem, nie mamy na to wpływu. Tak szczerze, co miało być śmieszne, to już było.
- Czujesz się "ofiarą" sukcesu reprezentacji Polski?
- Na pewno nie ofiarą, bo każdy z nas chciał zagrać jak najlepiej na mistrzostwach. Awans reprezentacji do ćwierćfinału to sukces wszystkich - od sztabu trenerskiego, lekarzy, kierownictwa drużyny, po piłkarzy. A że zagraliśmy dobrze, to o nas, obrońcach, szczególnie o mnie, było głośno.
- To prawda, że miałeś propozycję z Barcelony i czy jeszcze tego lata odejdziesz z Legii?
- Część informacji na temat klubów, gdzie miałbym trafić, była tylko spekulacjami medialnymi. Jaka jest prawda, wiemy tylko mój menedżer i ja. Na razie gram w Legii i na tym się koncentruję.
- Jakie jest twoje pierwsze wrażenie ze współpracy z nowym trenerem Legii Besnikiem Hasim?
- Piłkarz jest od grania, a nie od oceny trenerów. Poza tym po powrocie z Euro i po urlopie trenuję za krótko, żeby móc cokolwiek powiedzieć.