"Super Express": - Na czym polega fenomen Jagiellonii?
Michał Probierz: - Na razie gramy dobrze, bo procentuje stabilizacja. Poza Bartkiem Drągowskim nie straciliśmy latem żadnego ważnego zawodnika. W przeciwieństwie do ubiegłego roku, kiedy odeszło od nas ośmiu kluczowych piłkarzy. Ci, którzy zostali, musieli okrzepnąć, nabrać doświadczenia, ponadto jakość dają nam gracze, którzy do nas doszli.
- Pana teoria o tym, że polscy trenerzy nie są gorsi od tych z zagranicy, sprawdziła się w stu procentach. Albańczyk Besnik Hasi skompromitował się, prowadząc Legię.
- Nie chcę być monotematyczny, ale wiele razy mówiłem, że nie mamy się czego wstydzić. Wystarczy spojrzeć, jakie mamy środki i w jakich warunkach pracujemy. Przed nami nikt nie rozkłada dywanów, jak przed przybyszami z zagranicy, bo oni niby z założenia są już lepsi.
- Współwłaściciel Legii Maciej Wandzel ostatnio na Twitterze gratulował panu wyników. Widziałby się pan w ekipie mistrzów Polski?
- Mam ważny kontrakt z Jagiellonią, więc nie ma tematu.
- Obejmując Legię, miałby pan okazję, by zadać kłam twierdzeniom, że Michał Probierz nadaje się tylko do Jagiellonii.
- Nie zgadzam się z tą opinią. Wszędzie gdzie pracowałem, wykonałem porządną robotę. Z Widzewa musiałem odejść po zmianach właścicielskich. I proszę spojrzeć, gdzie jest teraz ten klub i pan Cacek, który mnie zwolnił. Podobnie rzecz się ma z Wisłą i panem Cupiałem. W Lechii natomiast chciano kogoś innego i potrafię to zrozumieć, ale od czasu mojego odejścia, z tą drużyną pracowało już bodaj pięciu trenerów. Dlatego patrząc w przeszłość, nie mam sobie nic do zarzucenia.