O Turinie mówiło się ostatnio tylko źle. Według niektórych doniesień, niezadowolony z tego, że usiadł na ławie, miał psuć atmosferę w zespole i podpuszczać innych graczy z Bałkanów do wyprowadzki z Poznania. Występem w Warszawie Ivan pokazał jednak, że wciąż chce zrobić w Lechu karierę. Dzisiaj jego dobre interwencje będą poznaniakom równie potrzebne, bo we Wrocławiu nikomu nie gra się łatwo i pewnie nieraz będzie dochodziło do starć pod bramką "Kolejorza". Szczególnie ciekawie byłoby, gdyby sędzia... podyktował karnego dla Śląska. No bo Turina wyrósł na speca od ich obrony, a z kolei wrocławianie aż cztery razy chybili w tym sezonie z jedenastu metrów!
W piątek po południu wykupiono ostatnie bilety na ten mecz, na stadionie zasiądzie więc ponad 8 tysięcy kibiców. We Wrocławiu dodają sobie otuchy tym, że Lech w rundzie wiosennej wygrał na Oporowskiej tylko raz i to w... 1958 roku! W Poznaniu z kolei twierdzą, że ze zdrowym Hernanem Rengifo drugie zwycięstwo jest jak najbardziej możliwe.