Waleczność wyniósł z karate, które uprawiał w dzieciństwie. - Od 6. do 10. roku życia trenowałem tę dyscyplinę - opowiada "Aka". - Przez pewien czas łączyłem ją z treningami piłkarskimi, ale w końcu wybrałem futbol.
Rodacy Akahoshiego robią furorę w Europie, a szczególnie w Bundeslidze. Borussia Dortmund zdążyła wypromować i sprzedać Shinjiego Kagawę do Manchesteru United za 16 milionów euro. Teraz w Bundeslidze brylują Takashi Inui, Takashi Usami, Hiroshi Kiyatoke i kilku innych. Skąd tylu świetnych piłkarzy wzięło się nagle w Japonii?
- Jesteśmy takim narodem, że chcemy zawsze gonić najlepszych i wzięliśmy wzorce z Europy. Silnym impulsem były MŚ w 2002, które organizowaliśmy razem z Koreą. Kagawa, Inui, ja zresztą też byliśmy wtedy kilkunastoletnimi chłopcami. Śledziliśmy mecze z zapartym tchem i chcieliśmy naśladować największe gwiazdy - dodaje "Aka".
Piłkarz Pogoni przed przyjazdem do Polski grał na Łotwie, więc problemów z aklimatyzacją nie miał. W Szczecinie mieszka z poślubioną 3 miesiące temu małżonką.
- Lubię jedzenie zarówno polskie, jak i japońskie - mówi. - Smakuje mi kiełbasa i żurek. Z naszej kuchni lubię zieloną zupę z glonów, ryż koniecznie z sosem sojowym. Sake? Nie piję, tym bardziej że w Polsce jeszcze oryginalnej nie spotkałem.
A co mu się u nas nie podoba? - Zbyt duża biurokracja, to mi przeszkadzało szczególnie na początku. Klimat mi odpowiada, zwłaszcza pora letnia. Przy dużej wilgotności panującej w Japonii mamy dobrą wydolność organizmu, więc tu w Polsce, kiedy inni są zmęczeni, ja mógłbym zaczynać drugi mecz - zapewnia.