Przez parę ostatnich tygodni Michał Żewłakow, wyrzucony z kadry przez Franciszka Smudę, trenował sobie spokojnie ze Zniczem w Pruszkowie, a wokół niego trwał kontredans wysłanników kilku klubów. 35-letniego obrońce kuszono do gry w paru drużynach, ale najgoręcej zapraszała go Legia. I w końcu Michał dał się przekonać po rozmowie z prezesem Pawłem Kosmalą i dyrekotrem Markiem Jóźwiakiem.
W tej chwili trwają prace na ostatecznym kształtem kontraktu Legii z "Żewłakiem", który ma zostać podpisany jeszcze w tym miesiącu.