„Bóg futbolu” Diego Maradona (1960-2020) miał problemy z nerkami, wątrobą i sercem. Zmarł w listopadzie ub. Roku w swoim domu w stolicy Argentyny zaledwie kilka tygodni po operacji usunięcia krwiaka w mózgu.
Prokuratura jest zdania, że do śmierci doszło w wyniku błędów i zaniedbań popełnionych przez zespół medyczny. Dlatego dochodzenie prowadzone jest w sprawie niemyślnego spowodowania śmierci przy obciążających okolicznościach. Niedawny raport rzeczoznawców zarzucił opiekunom Maradony, iż leczyli go w sposób „nieadekwatny, niewystarczający i nieostrożny” oraz że zachowali bierność przewidując możliwość śmiertelnego zejścia.
Zanim zeznania złożą osobisty lekarz Leopoldo Luque oraz psychiatra, której zarzuca się zaniedbanie prawidłowego podawania lekarstw i psychotropów, przed prokuratorem przez siedem godzin spowiadał się pielęgniarz Ricardo Almiron (37 l.). Jemu z kolei zarzuca się kłamstwo, iż feralnej nocy król futbolu oddychał normalnie, podczas gdy w rzeczywistości znajdował się w agonii.
Jego wyjaśnienia są tajemnicą, natomiast komentarz dla prasy wypowiedział jego adwokat Franco Chiarelli.
- Mój klient otrzymał nakaz, by nie budzić pacjenta, ale miał na tyle rozsądku, aby wykonać swoje zadanie czuwania - zapewnił mecenas. - Zawsze traktował Maradonę jak pacjenta mającego złożone problemy psychiatryczne, co wiązało się z abstynencją.
Odpowiedzialność osobistego lekarza za pogorszenie się stanu zdrowia idola zasugerowały krótko po jego śmierci jego córki, Gianinna i Jana.
Po zakończeniu przesłuchań prokurator przekaże dokumentację sędziemu śledczemu. On zadecyduje, czy zamknąć śledztwo czy przekazać sprawę do sądu. W tym drugim przypadku oskarżonym groziłaby kara od 8 do 25 lat więzienia.