"Super Express": - W Milanie spędziłeś pół sezonu, ale nie zagrałeś ani minuty. Żal?
Bartosz Salamon: - Nie, nie mam do nikogo żalu. Zabrakło mi szczęścia. Największa szansa na wskoczenie do składu była na początku sezonu, gdy zespół nie miał najlepszej passy, a i formacja obronna nie była jeszcze w najwyższej formie. Miałem jednak pecha, bo do Milanu poszedłem z kontuzją. I w tym kluczowym, pierwszym momencie, zamiast walczyć o miejsce w składzie, sporo czasu spędzałem w gabinetach lekarskich. A potem zespół złapał rytm, nie przegrywał, defensywa nie popełniała błędów. W takiej sytuacji nie dziwiłem się trenerowi, że nie chciał eksperymentować. Do ostatnich minut ostatniego meczu walczyliśmy o Ligę Mistrzów i szkoleniowiec miał prawo zaufać bardziej doświadczonym.
- Najfajniejsze momenty w Milanie?
- Wybrałbym dwa. Pierwszy to derby Mediolanu. Być w środku czegoś takiego to coś niesamowitego. Na trybunach 80 tysięcy ludzi, fantastyczne przeżycie. Drugi to euforia po tym, jak w ostatnim meczu zapewniliśmy sobie trzecie miejsce i start w Lidze Mistrzów. Uczestniczyć w radości z kolegami i kibicami po czymś takim to coś bezcennego.
- Miałeś wątpliwości: zostać czy odejść?
- Nie, żadnych. Chcę grać, a w Milanie nie byłoby o to łatwo. Miałem kilka możliwości, mogłem wyjechać za granicę, ale wolałem zostać we Włoszech. Sampdoria to dobre miejsce dla mnie. To bardzo szanowany klub w Italii, ze świetnymi kibicami i fajnym stadionem.
- Na jakich warunkach odszedłeś z Milanu? Na zasadzie popularnej we Włoszech "compropriety", czyli współwłasności?
- Dokładnie. Teraz Milan i Sampdoria mają po 50 procent praw do mnie. Taki układ obowiązuje przez dwa lata. Ale już po pierwszym sezonie oba kluby siadają do stołu i decydują co dalej. Gdybym miał świetny sezon, to Milan po roku może zdecydować, że mam wrócić do Mediolanu. Jeśli nie, to zostaję na drugi sezon w Sampdorii, a po tych dwóch latach klub decyduje, czy wykupić te 50 proc. od Milanu.
- O co może walczyć w tym sezonie Sampdoria?
- Trudno powiedzieć na 1,5 miesiąca przed startem ligi, ale wydaje mi się, że stać nas na spokojne utrzymanie. A może uda się sprawić niespodziankę i wywalczyć coś więcej?
- Masz taką myśl: "jestem w Sampdorii, ale i tak chcę wrócić do Milanu"?
- Nie. Teraz liczy się tylko Sampdoria. To w niej chcę ugruntować moją pozycję w Serie A.
- Kontrakt z Sampdorią podpisał też Paweł Wszołek. Ma szczęście, że też przyszedłeś do Genui, bo pomożesz mu w aklimatyzacji.
- Jego aklimatyzacja przebiega bardzo dobrze. Ale wiadomo, że jak coś będzie trzeba, to mu pomogę.