Jeszcze miesiąc temu "Wasyl" wydawał się pewniakiem do miejsca w pierwszym składzie polskiej reprezentacji. Wszystko zmieniło się po nieudanym meczu ze Słowenią. Kilka dni później w San Marino zastąpił go Wojtkowiak. Jak będzie w sobotę, gdy Polska zmierzy się z Czechami?
Fryzjera poniosło
Gdyby był to konkurs piękności, zwycięzca mógłby być tylko jeden. Zwłaszcza po tym, jak Wasilewski tuż przed przyjazdem do Wronek zafundował sobie nową - delikatnie mówiąc - mało udaną fryzurę.
- Fryzjera poniosło, miało być zupełnie inaczej - śmieje się wygolony w przedziwny sposób "Wasyl". - Co zrobiłem, gdy zobaczyłem, jak mu poszło? Moja reakcja to nic, gorzej zareagowała żona.
Oryginalna fryzura doskonale pasuje jednak do stylu bycia i gry Wasilewskiego - boiskowego twardziela i rozrabiaki. "Czołg", jak nazywany jest piłkarz Anderlechtu, to zupełnie inny typ człowieka i piłkarza niż spokojny i wyważony przystojniak z Lecha - Wojtkowiak.
Żona nie musi być zazdrosna
- Marcin to bardzo oryginalny człowiek i lubi robić wokół siebie trochę zamieszania. Ale to na pewno jego zaleta - komentuje Grzegorz, który zna doskonale "Wasyla" z czasów, gdy wspólnie występowali najpierw w Amice Wronki, a potem w Lechu.
- Znamy się od trzech lat. W Amice z konieczności występowałem z lewej strony obrony, a "Wasyl" jak zwykle po prawej, więc nie musieliśmy rywalizować. Podobnie było w Lechu, więc teraz po raz pierwszy walczymy o miejsce w składzie. To dla mnie nowa sytuacja, ale na szczęście nasza rywalizacja jest zdrowa - przyznaje Wojtkowiak.
Kciuki za obrońcę Lecha będą z pewnością trzymały poznańskie fanki, których przystojny Grzegorz jest ulubieńcem.
- Jeżeli nawet tak jest, to żona nie musi być zazdrosna, bo nie ma o co - zapewnia.
Piękna Magda przywiozła męża na zgrupowanie do Wronek, a na pożegnanie dała mu gorącego buziaka.
- Znamy się pięć lat, a w maju tego roku wzięliśmy ślub - zdradza Wojtkowiak.