Fabiański był pewnym punktem Arsenalu w meczu z Villarreal (3: 0), zebrał świetne oceny i przyczynił się do awansu do półfinału Ligi Mistrzów. - Najbardziej uważnie przyglądałem się nawet nie samemu "Fabiemu", a obrońcom Arsenalu, bo po ich zachowaniu najlepiej widać, jak oceniają bramkarza. I byłem bardzo zadowolony z tego, co zobaczyłem. Defensywa "Kanonierów" nie zachowywała się nerwowo, piłkarze dawali sygnały, że czują się bezpiecznie, mając Fabiańskiego za plecami. To ważne, bo pokazuje, że darzą Polaka dużym zaufaniem - podkreśla Hoek, który jest zdania, że już teraz Fabiański jest na tyle dobry, że mógłby z powodzeniem bronić co tydzień.
- Nie ma co gadać, że "Fabi" jest za młody, aby być numerem jeden. Nie wiek jest ważny, a umiejętności. Fabiański już je posiada, ale oddajmy też honor Almuni - jako numer jeden nie zawiódł i jak tylko wyzdrowieje, to pewnie wróci do bramki. Ale... To, co pokazuje teraz Fabiański, oznacza, że przed kolejnym sezonem Wenger będzie miał dużo więcej wątpliwości co do tego, kto powinien być numerem jeden. Inaczej mówiąc, przez Fabiańskiego Wenger ma ból głowy, bo okazuje się, że ma w klubie dwóch absolutnie równorzędnych bramkarzy - ocenia Hoek, który komentuje też trudną sytuację Tomasza Kuszczaka.
- Przed Tomkiem ważna i trudna decyzja. Chcielibyśmy, aby bronił jak najczęściej i musi sobie odpowiedzieć, czy w Manchesterze ma na to szanse. Minimum to być numerem dwa, bo rezerwowy ma okazję grać w meczach pucharowych. Tomasz sam zadecyduje, ale gdyby zdecydował się odejść, to jest na tyle dobry, że spokojnie może być numerem jeden w solidnym klubie Premier League - przekonuje Hoek.