- Dzięki takim warunkom możemy lepiej przygotować się do meczu w Belfaście. Trenujemy w warunkach zbliżonych do tych, w których zostanie rozegrany mecz z Irlandczykami - dodaje.
Beenhakker przed sobotnim spotkaniem w Belfaście jest w dobrym humorze. - Mam wszystkich powołanych zawodników do dyspozycji. Na urazy narzekają wprawdzie Błaszczykowski, Bosacki i Jeleń, ale powinni być gotowi do gry - opowiada. Holender zna już też receptę na wywalczenie w Belfaście trzech punktów.
- Musimy pokazać futbol bardziej techniczny niż oni, szybciej grać piłką. Wtedy powinniśmy być górą - ocenia optymistycznie. O żadnym lekceważeniu najbliższych rywali nie ma jednak mowy. - To nie jest tak, że Irlandczycy są jak konie: silni i szybko i biegają. Oni przede wszystkim potrafią grać w piłkę, co udowadniali wiele razy - zauważa Beenhakker, który przyznaje, że sam jeszcze nie zna podstawowej jedenastki na mecz z Irlandią Północną.
- Sprawdzaliśmy się z wyspiarzami, grając ostatnio towarzysko z Irlandią i Walią, ale w porównaniu z tamtymi meczami nie mamy takiego samego składu. Brakuje choćby Murawskiego i Garguły, dlatego będziemy zmuszeni nieco zmienić nasz system gry - wyjawia. Holender nie zdecydował jeszcze, kto zagra w ataku.
- Najpierw ustawimy drugą linię, a potem dobierzemy do niej snajpera. Napastnik musi pasować do pomocników - tłumaczy. Mamy nadzieję, że ktokolwiek będzie tym napastnikiem, to zapewni Polakom w Belfaście prawdziwy grad bramek. Równie imponujący jak ten, który sypnął wczoraj z gęstych chmur podczas treningu biało-czerwonych.