Grzegorz Sandomierski: Będę musiał zmierzyć się z legendą Boruca WYWIAD

2011-08-09 4:00

Grzegorzem Sandomierskim (22 l.) interesowało się już kilka mocnych zachodnich klubów (Everton, Chelsea, Juventus, Swansea...), ale wygląda na to, że bramkarz Jagiellonii Białystok trafi do Celticu Glasgow. Lada dzień Szkoci mają złożyć ostateczną ofertę kupna Polaka.

"Super Express: - Co z tym transferem do Celticu?

Grzegorz Sandomierski: - Sam nie wiem, czy do niego dojdzie. Ciągle dostaję sprzeczne informacje: gazety i telewizja podają co innego, a ja prawdy dowiaduję się od dobrze poinformowanych ludzi. Niektórym wydaje się, że jestem teraz w samolocie do Glasgow, albo już w tym mieście. Muszę to zdementować: trenuję z reprezentacją Polski w Legnicy i na razie się stąd nie ruszam.

- Oferta Celticu jest konkretniejsza od tych, które dostawałeś wcześniej?

- Z tego co wiem, pierwsza propozycja ze Szkocji została odrzucona przez Jagiellonię już w poprzednim tygodniu i nie wiem, czy mój klub zaakceptuje kolejną. Przyznam szczerze, że chciałbym znać już swoją najbliższą przyszłość. Bo na razie to wszystko robi się trochę śmieszne: niby tyle klubów chce Sandomierskiego, ale on się nigdzie nie rusza.

- Jesteś gotów na grę w lidze szkockiej?

- Tak naprawdę to nie wiem, jak ta liga wygląda. OK, widziałem kilka meczów w telewizji, ale dopiero po rozegraniu pierwszych spotkań da się wyczuć styl gry. A czy jestem gotów na decyzję o odejściu? Jeśli pojawi się oferta satysfakcjonująca mnie i klub, to tak. Raz się żyje, ja się wyzwań nie boję. Z drugiej jednak strony nie mam wielkiego ciśnienia na odejście, bo w Jagiellonii przynajmniej miałbym pewne miejsce w bramce.

- W Celticu też raczej byłbyś numerem 1, bo Łukasz Załuska nie ma najlepszych notowań u trenera...

- Znamy się z Łukaszem dzięki Grześkowi Szamotulskiemu, który jest naszym wspólnym znajomym. Przyjaciółmi jednak nie jesteśmy. Jeśli mielibyśmy rywalizować o miejsce w składzie, musiałbym mocno się sprężać, bo Łukasz to znakomity bramkarz. Walka o plac gry wyszłaby nam jednak na dobre.

- Była gwiazda Celticu - Artur Boruc, zrobił polskim bramkarzom znakomitą reklamę.

- Artur jest w tym klubie legendą i nawet nie mam co marzyć o tym, że uda mi się tę jego legendę przyćmić. Nie ma co nas porównywać. A poza tym, to każdy pisze swoją własną historię. Mam nadzieję, że w moim przypadku wszystko niedługo będzie już wiadome. Na rozwój wypadków czekam już coraz mniej spokojnie. Siła bramkarza polega na koncentracji, a jak się ma głowę zaprzątniętą czymś innym, to zaczyna się popełniać błędy. Nie chcę do tego dopuścić.

Najnowsze