"Super Express": - Co dla polskich bramkarzy oznacza sprowadzenie Vivianiego? Arsene Wenger wysyła Polakom jakiś sygnał?
Jerzy Dudek: - Na pewno. Ostatnio między naszymi bramkarzami nie było konkurencji. Wojtek grał, a Łukasz siedział na ławce. Od czasu do czasu "Fabian" wskoczył do składu, ale potem doznawał kontuzji i znów wypadał. Dla trenera to nie była idealna sytuacja i dlatego sięgnął po Włocha. Idea jest taka, aby "włożyć" Viviano między Polaków. Z jednej strony ma naciskać na Wojtka, a jak nie, to walczyć o pozycję numer dwa z Fabiańskim. W ten sposób wytworzy się konkurencja, na której zależy Wengerowi.
- Dla którego z naszych bramkarzy Viviano jest większym zagrożeniem?
- Dla "Fabiana". Szczęsny raczej sobie poradzi, ale Łukasz musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy nie czas pomyśleć o wypożyczeniu. Jeśli Viviano okaże się lepszy od niego, to najpóźniej za pół roku Fabiański musi podjąć decyzję. Żeby nie było tak jak z Tomkiem Kuszczakiem, który długo nie odchodził z Manchesteru United, a potem została już tylko Championship.
- Cały świat dyskutuje o tym, czy Real nie przepłacił za Garetha Bale'a. Jak to oceniasz?
- 91 milionów euro w czasach kryzysu to bardzo duża kwota, ale prezes Florentino Perez ma głowę do wielkich transakcji. On jest jak wojskowy snajper. Na dziesięć strzałów trafia dziewięć razy. Nie wyszło jedynie z Kaką. Choć co do Bale'a jest sporo znaków zapytania. Świetnie wykonuje stałe fragmenty, ale w Realu to domena Cristiano. W Tottenhamie to Bale był głównym koniem pociągowym, a w Madrycie na pewno tak nie będzie. Z drugiej strony to piłkarz z brazylijską techniką i wielkim sercem do walki. Ta mieszanka w Anglii była wybuchowa, a sam jestem ciekaw, czy w Hiszpanii też eksploduje.
- A transfer Oezila to większy zysk Arsenalu czy strata Realu?
- Zysk Arsenalu. Mesut przychodzi zły, zdenerwowany, nieszczęśliwy. Za wszelką cenę będzie chciał udowodnić, że niesłusznie skreślono go w Realu. Arsenal na tym skorzysta. A co do Oezila i prezesa Pereza - Niemiec poszedł za 50 mln euro, zejdzie też z pensji w Madrycie. I w ten sposób sfinansowała się większość transferu Bale'a.