"Super Express": - Odpocząłeś już po świętowaniu dubletu czy zabawa w Lille wciąż trwa?
Ludovic Obraniak: - Odpocząłem, ale do pełni sił jeszcze trochę brakuje (śmiech). Ktoś napisał, że to był szalony paryski tydzień Obraniaka i Lille. Sporo w tym prawdy. Najpierw puchar, potem tytuł, w obu meczach strzeliłem ładne gole. Historia jak z bajki. W niedzielę było wielkie świętowanie połączone z honorową rundą po mieście, w asyście 30 tysięcy kibiców. Dobrze, że pierwszy trening dopiero dziś, bo sił trochę ubyło...
- Dużo szampana wypiłeś?
- Sporo... Najbardziej lubię słynny Dom Perignon. Tyle że butelka może kosztować nawet 3000 euro, a klub aż tak bardzo nas nie rozpieszcza. Piliśmy więc trochę tańsze szampany, ale też smakowały, bo to był smak wielkiego zwycięstwa.
Przeczytaj koniecznie: Obraniak na wagę złota!
- Największe emocje jednak dopiero przed tobą. Kiedy narodziny córeczki?
- Termin mamy na 2-3 czerwca. Z tego powodu mogę opuścić mecz Polski z Argentyną (5 czerwca, red.). Bo Laura jest w Lille sama, nie ma tu naszych rodziców, więc nie mogę jej zostawić bez opieki. Dlatego, jeśli dziecko przyjdzie na świat w terminie, będę prosił trenera Smudę o to, aby pozwolił mi na chwilę zostać w Lille.
- Zaraz potem gramy prestiżowy mecz z Francją. Ten też możesz opuścić?
- Nie, nie! Tego na pewno nie. Będę przy porodzie, ale zaraz potem przylecę do Polski. Muszę zagrać z Francją. Na reprezentacji bardzo mi zależy, choć powiem to po raz pierwszy głośno: mam dość tej złej atmosfery, która jest wokół kadry.
- Co masz na myśli?
- To, że na rok przed EURO strzelamy sobie samobója za samobójem. Po pierwsze, narzekanie. Jak wygraliśmy z silnym WKS, to słyszałem, że rywal zagrał słabo. Gdy byliśmy dużo lepsi od Grecji, to i tak wielu kręciło nosem. A gdy usłyszałem, że niektórzy życzą kadrze dwóch przegranych, bo może wtedy Smuda straci pracę, to ręce mi opadły. Jak można chcieć wszystko rozwalić na rok przed taką imprezą?! Skoro wybraliśmy wcześniej selekcjonera, to wspierajmy go! Przecież to nasz wspólny interes, żeby kadra na EURO wypadła jak najlepiej.
- A teraz jeszcze słyszę, że może zagramy przy pustych trybunach, bo kibice chcą zbojkotować kadrę. To jakiś absurd! Nie po to wypruwam sobie żyły na treningach, żeby grać bez publiczności. Najwyższy czas, żeby otrzeźwieć. Wszyscy zaangażowani w polską piłkę powinni zacząć pchać ten wózek w jedną stronę.