Obraniak bardzo źle znosił ostatnie zamieszanie wokół swojej osoby. To, że został odstawiony od składu w meczach z Ukrainą i San Marino i krytykowany przez czołowych działaczy PZPN, sprawiło, że czuł się coraz gorzej.
- Długo myślałem nad tym wszystkim, zanim podjąłem decyzję. Niektóre deklaracje na mój temat tak mnie jednak zszokowały i zraniły, że musiałem zareagować. Wartości sportowe zawsze były mi drogie na równi z ludzkimi. Jestem już zmęczony wytykaniem mnie palcami i traktowaniem jak obcokrajowca przez naszych decydentów. Jest prawdą, że nie władam poprawnie językiem, ale czy ten fakt powinien być dyskryminujący? Czy jest on ważniejszy niż więzy krwi? - pyta retorycznie Obraniak.
Przy okazji pomocnik Bordeaux przekazał życzenia kolegom z reprezentacji.
- Składam zarazem moje najserdeczniejsze życzenia graczom, jak i niektórym osobom z kierownictwa reprezentacji. Dziękuję im gorąco, jak również tym wszystkim, którzy mnie wspierali. Dziękuję za zrozumienie mojego przesłania i uszanowanie mojej woli - zakończył Obraniak.
Czy to już definitywny koniec Ludo w reprezentacji? Piłkarz tak tej kwestii nie stawia. Nie wyklucza, że w przyszłości, gdy zmieni się selekcjoner, można będzie powrócić do tematu jego gry dla Polski. Z Fornalikiem od początku było mu jednak nie po drodze. Również prezes Zbigniew Boniek nieraz wbił mu szpilkę, co Obraniaka bardzo bolało i z czym nie mógł się pogodzić, bo uważał, że prezes federacji nie powinien w ten sposób krytykować piłkarza reprezentacji.
To wszystko sprawiło, że doszło do separacji Obraniaka z kadrą, a od niej już tylko krok do ostatecznego rozwodu.