- Jak to jest być nazwanym nowym Zidane'em?
Marvin Martin: - To porównanie jest zdecydowanie na wyrost. I nie mówię tego, bo tak wypada powiedzieć. Co ja osiągnąłem, a co Zidane? Nie ma o czym gadać, Zidane był jedyny, wyjątkowy i niepowtarzalny. Nie da rady go zastąpić.
- Ten pseudonim dostał pan między innymi dlatego, że w debiucie strzelił pan dwa gole jako pierwszy pomocnik reprezentacji Francji od czasów Zidane'a
.
- To się akurat zgadza. Bo co do umiejętności jestem na razie daleko w tyle (śmiech).
- Jest pan klubowym kolegą Damiena Perquisa. Wie pan, że on niedługo zagra dla Polski?
- Oczywiście, że wiem. Rozmawialiśmy o tym kilka razy. Widać, że Damien mocno żyje tą szansą. To nie jest tak, że albo zagra, albo nie zagra i machnie ręką. Jest mocno zdeterminowany i zaangażowany w ten pomysł. Kiedy o tym mówi, mocno się ożywia. Bardzo mu zależy
.
Przeczytaj koniecznie: Reprezentacja Polski zagra towarzyski mecz z Meksykiem
- Jest w stanie pomóc Polsce?
- To wojownik, jakich mało. On nie odpuści żadnej piłki, żadnego rywala. Nie mam żadnych wątpliwości, że wywalczy sobie miejsce w podstawowym składzie Polski. Ten, kto śledził ostatni sezon we Francji, wie, jakie Damien zrobił postępy. Sochaux było czarnym koniem rozgrywek i awansowaliśmy do Ligi Europejskiej. Bardzo duża w tym zasługa Perquisa.
- Jego atutem jest nie tylko gra w obronie
...
- Dokładnie. Zobaczycie, co potrafi przy stałych fragmentach gry. Dla Sochaux strzelił w tym sezonie pięć goli, bodaj najwięcej z wszystkich obrońców ligi. Mogę zapewnić polskich kibiców, że to będzie bardzo poważne wzmocnienie waszej kadry. W kontekście EURO 2012 Perquis to świetny pomysł. I dla niego samego, i dla Polski.