Wicepremier Janusz Piechociński, mój kolega z Towarzystwa Miłośników Kolejki Wąskotorowej, proponuje likwidację Ministerstwa Sportu. Czy naprawdę nie ma w Polsce gorzej pracujących resortów? Choćby ochrony środowiska, aktywnego głównie na archipelagu Kiribati za pieniądze polskich podatników. Odnoszący wielkie sukcesy w grzybobraniu (już 150 kg w tym roku, gratulacje!) ludową wicepremier wyskoczył z absurdalna propozycją w momencie, gdy ministra Mucha rozpoczęła realizować program "stop zwolnieniom z wf.". Czyżby zamiast na boiska i baseny dziatwa szkolna miała teraz ruszyć na grzyby?
Poseł Jan Tomaszewski - dla mnie zawsze "Tomek" - słusznie zarzucił mi błąd z czasów Beenhakkera. Ma rację, że należało zatrudnić wtedy zdolnego polskiego szkoleniowca w roli asystenta, który w naturalny sposób przejąłby pałeczkę po Holendrze. Nie mielibyśmy dziś kaca po Smudzie ani rozterek z Fornalikiem. Pomagający Beenhakkerowi Kaczmarek, Dziekanowski i Ulatowski z różnych przyczyn do funkcji selekcjonera nie kandydowali.
Wspominam swój błąd po to, aby nie popełniły go kiedyś osoby zatrudniające do naszej kadry zagranicznego trenera. Bo o tym, że prędzej czy później do tego dojdzie, jestem święcie przekonany.