"Super Express": - Jak mógłbyś skomentować to, co stało się w półfinale?
Blaz Janc: - Veszprem rzuciło wszystkie siły i walczyli z nami, jak tylko mogli. Już przed meczem wiedzieliśmy, że będzie to ciężkie spotkanie, bo Węgrzy to jeden z najlepszych zespołów. Wykorzystali wszystkie sytuacje, które mieli i cóż powiedzieć... jutro jest kolejny mecz i zrobimy wszystko, aby do Kielc nie wracać z pustymi rękoma.
- Włożyliście w rywalizację z Veszpremem mnóstwo sił. Znajdziecie ich resztki przed jutrzejszym spotkaniem?
- Nie pozostaje nam nic innego, jak szybko się zregenerować i powalczyć o medal, bo przecież po to tu przyjechaliśmy. Mogę jedynie obiecać, że zrobimy wszystko, aby w Kolonii wygrać chociaż to jedno spotkanie.
- Sytuacja, gdzie straciliście cztery bramki z rzędu, była chyba kluczowym momentem?
- Tak, to racja. W tym momencie mocno skomplikowaliśmy sobie sprawę i to był chyba najważniejszy moment tej rywalizacji. Mieliśmy wówczas jednego zawodnika więcej, a oni nam rzucili cztery bramki na pustą bramkę. Musieliśmy gonić wynik, ale przeciwko takiemu zespołowi, jak Veszprem nie jest to łatwe. Mimo wszystko byliśmy blisko, aby złapać ich drugi raz. Niestety popełniliśmy proste błędy i... wyszło, jak wyszło.
Polecany artykuł: