Z Kamilem i Dagmarą spotkaliśmy się w Płocku, na kilka godzin przed treningiem Wisły. Syprzak trzymał oczywiście w dłoni brązowy medal, który w wraz z kolegami wywalczył w Katarze.
MŚ w piłce ręcznej. Kamil Syprzak: Nie pamiętam takiego spotkania [WIDEO]
- Piękny, co? - zagadnął nas na powitanie Syprzak. - Traktuję go jak skarb i... mam ochotę na więcej. Trochę pograłem na tych mistrzostwach, ale to nie było jeszcze to, czego oczekuję ale spokojnie – łyżeczką, nie chochlą. Najbardziej jestem zadowolony z meczów z Hiszpanią i Arabią Saudyjską. Z Arabami wcale nie jest tak łatwo, jakby się wydawało. Ci bramkarze to typowi "wariaci", bronią zupełnie inaczej, niż uczą nas na treningach. Radość jest niesamowita. Skrzynka w telefonie zapchała mi się od SMS-ów, a mój oficjalny fanpage na facebooku przeżywa oblężenie!
Jak twierdzi, bardzo pomagał mu częsty kontakt z Dagmarą i rodziną.
- Człowiek by zgłupiał, gdyby się nie odciął od ciągłego myślenia o mistrzostwach. Krótka rozmowa na Skype, czy kilka zdań w SMS-sie może bardzo wiele zdziałać – mówi Syprzak, który nie usłyszał od ukochanej żadnego krytycznego słowa.
Kamil Syprzak dla Gwizdek24.pl: Miałem koszmary
- Ja nie dostrzegam błędów Kamila. Nawet jeśli je popełnia, to najczęściej upieram się, że to błędy kogoś innego (śmiech). Zawsze mówię mu, że jest najlepszy. To on jest zbyt krytyczny wobec siebie. Znam się też na piłce ręcznej. Wiem, kiedy jest gra pasywna, kiedy faul, a kiedy rzut karny – wyjaśnia Dagmara.
- Doskonale zna się na piłce ręcznej – wtrąca się Kamil. - Na pierwszej randce rozrysowałem jej na serwetce zasady gry w piłkę ręczną. Może wydawać się to nudnym tematem rozmowy na pierwsze spotkanie, ale jak widać – zadziałało – śmieje się.
Syprzak nie wyglądał na załamanego faktem, że już na dwa dni po wyczerpującym turnieju musi wrócić do treningów w Płocku.
- Proszę uwierzyć, że po takim sukcesie aż się chce dalej trenować. Chwilę po powrocie do Polski wziąłem do ręki oficjalną piłkę mistrzostw i powiedziałem do Dagmary: "Chodź, pogramy w ręczną" (śmiech). Popatrzyła na mnie ze zdziwieniem i odpowiedziała: "Jeszcze ci mało?". Oczywiście, po takim turnieju, takich meczach, zawsze jest mało – twierdzi Syprzak, delikatnie krzywiąc się z bólu i łapiąc za lewe ramię.
MŚ w piłce ręcznej: Sławomir Szmal wśród najlepszych!
- Boli mnie, nawet nie wiem dlaczego. Nie mogę unieść ręki do góry. Jakaś pozostałość po turnieju. Siniaków nie liczyłem, ale jest tego trochę. Taki turniej to niesamowita eksploatacja organizmu. Krew, siniaki, rany – to w szczypiorniaku normalka. Ale my przecież jesteśmy twardzielami, prawda? Niektórzy w meczu z Hiszpanią grali na tabletkach, taki Piotrek Grabarczyk ostatkami sił zbiegał z boiska – wspomina.
Kiedy zapytaliśmy, czy podoba mu się nazywanie piłkarzy reprezentacji gladiatorami, na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech.
- To idealne określenie! Słyszałem różne pojęcia, najlepsze to husaria i gladiatorzy, wojownicy. Ale my lubimy, jak tak się nas nazywa. Charakteru i woli walki nam nie brakuje. Pokazaliśmy, że zawsze walczymy do końca. Boisko nas wychowało, spędzamy tam przecież większość czasu. Piłka ręczna jest trochę jak boks. Walczysz z rywalem, obijacie sobie gęby, a po meczu, nieważne czy wygranym, czy przegranym, podchodzicie do siebie i przytulacie się jak starzy kumple. To jest piękno sportu i szacunek do przeciwnika – podkreśla.
WIDEO z szatni szczypiornistów. Tak cieszyli się z brązu MŚ!
Ma dopiero 24 lata, a już gra świetnie. Kiedy karierę skończy Bartosz Jurecki (ma już 36 lat), będzie najpewniej podstawowym kołowym kadry na długo.
- Nabrałem bardzo dużo doświadczenia. Spotkaliśmy się z różnymi sytuacjami. Inna strefa klimatyczna, hale, obyczaje. I sędziowie – wspomina Kamil, którego 208 cm wzrostu robi wrażenie.
- Widziałem na tych mistrzostwach większych i silniejszych od siebie. Ale spokojnie, jeszcze urosnę. W górę może już nie, ale wszerz – na pewno. Siły przybędzie. Przy tym wzroście ciężko być dynamicznym, ale fachowcy mówią mi, że i tak dobrze się ruszam – zaznacza.
Kiedy pada pytanie o niesamowitą końcówkę meczu z Hiszpanią, znów się ożywia.
- To było coś pięknego. A ile się nadenerwowałem! Najlepiej podejść do tego spokojnie, wyłączyć układ nerwowy. Ale tak się niestety nie da. Jak wbiegałem na koło, w ogóle nie czułem zmęczenia, emocje wszystko przysłoniły. Chciałem jeszcze, więcej i więcej. Jeśli przegralibyśmy mecz o brąz, nasza rozmowa wyglądałaby teraz inaczej. Medal trochę załagodził sprawę, ale oczywiście, niedosyt pozostał. Czuliśmy się na siłach, by w finale powalczyć nawet o złoto – uważa.
Do Polski wrócił nie tylko jako brązowy medalista mundialu, ale również... łakomy kąsek na rynku transferowym.
Podsumowanie MŚ w piłce ręcznej w wykonaniu Polaków [WIDEO]
- Do końca sezonu na pewno będę zawodnikiem Wisły Płock i będę walczył dla tego klubu z całych sił. Owszem, mam propozycje i bardzo się cieszę, że moja gra została doceniona. Kiedy jako mały chłopczyk zaczynałem przygodę z piłką ręczną, w życiu nie pomyślałbym, że kiedyś będzie takie zainteresowanie moją osobą. Ale nie dokonałem jeszcze żadnego wyboru, mam trochę czasu – kończy Syprzak.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail