Bielecki, który wczoraj był dla rywali niczym zły sen, ma już na koncie 76 trafień i może poważnie myśleć o koronie najlepszego snajpera Champions League. Karol przed meczem trafnie przewidział, że na boisku będzie ostro. - Zwycięstwo w Macedonii (22:20) daje nam tylko minimalną przewagę. W Kielcach będzie regularna bitwa. Wierzę, że dla nas zwycięska - zapowiadał "Kola".
- Jeszcze nic nie wygraliśmy! Chcę widzieć w was złość, głód walki. My jesteśmy Vive Kielce, u nas nie ma miejsca na błąd. Nie można się wahać. Niech wiedzą, że gramy o wszystko! To my musimy wygrać - motywował piłkarzy trener Talant Dujszebajew (47 l.). I dopingowani przez nadkomplet kibiców (w Hali Legionów na trybunach zasiadło ponad 5 tys. fanów) gospodarze grali jak natchnieni. Nie do zatrzymania na kole był Julen Aguinagalde (33 l., trzy bramki), jak w masło w obronę Macedończyków wchodził Michał Jurecki (31 l., sześć goli), a Sławomir Szmal (37 l.) po przerwie przywitał się z przeciwnikami obroną dwóch rzutów karnych.
Zobacz: Liga Mistrzów: Vive Tauron Kielce w Final Four! Piękna niedziela polskiego sportu!
Do przerwy prowadzili kielczanie 16:14, którzy zdobyli dwa gole, grając w podwójnym osłabieniu! Po zmianie stron był wet za wet, cios za cios, bramka za bramkę. W 46. minucie na tablicy pojawiło się 25:24 dla Vive, a pięć minut przed końcem 29:28. Skończyło się na 33:31. Po ostatniej syrenie gracze Vardaru ukryli twarze w dłoniach. Najbardziej niepocieszony był syn trenera Vive, Alex Dujszebajew (23 l.), który choć rzucił dziewięć goli, to musiał uznać wyższość ekipy prowadzonej przez ojca. To Vive zagra w Final Four!