Mariusz Jurasik, Polska, piłka ręczna

i

Autor: East News Mariusz Jurasik

Mariusz Jurasik: Straciłem zdrowie oraz 100 000 dolarów WYWIAD

2012-11-15 3:00

Przez trzy tygodnie dzwoniłem do klubu po kilkadziesiąt razy dziennie. Albo nikt nie odbierał, albo słyszałem, że nie rozumieją angielskiego i każą zatelefonować jutro. Siedziałem sam jak mops w hotelu i nie wiedziałem, o co chodzi. Gdyby nie pomoc polskiego konsulatu w Doha, jeszcze bym tam tkwił - opowiada Mariusz Jurasik (36 l.), z którym szefowie zespołu El-Jaish najpierw rozwiązali umowę, a potem nie chcieli go wypuścić z Kataru, przetrzymując jego paszport.

"Super Express": - Pod koniec września chwalił się pan, że na zakończenie kariery podpisał pan kontrakt życia. Co się stało, że po zaledwie dwóch miesiącach - i to ze sporymi problemami - wrócił pan do kraju?

Mariusz Jurasik: - Przez pierwszy miesiąc czułem się jak w bajce. Złapałem dobry kontakt z kolegami, zbierałem niezłe recenzje za występy w meczach towarzyskich. Wszyscy mnie klepali po plecach. Jednak na tydzień przed startem Azjatyckiej Ligi Mistrzów w klubie El-Jaish zmieniły się władze. Zwolniono chorwackiego trenera, kilku chłopakom z Bałkanów przedstawiono nowe, mniej korzystne umowy. Ja też dostałem propozycję nie do odrzucenia. Miałem się zrzec części zarobków. Kiedy odmówiłem, rozwiązano ze mną kontrakt. I to wszystko na tydzień przed rozgrywkami, które mieliśmy wygrać! Wkurzony, chciałem od razu wracać do kraju, ale nie było jak, bo w klubie został mój paszport. Nie mogłem go odzyskać.

- Po co oddał pan paszport działaczom?

- Mieli mi wyrobić katarskie dokumenty. Miejscowy dowód i prawo jazdy, bo europejskie tam są nieważne. Kiedy już stało się jasne, że w El-Jaish nie pogram, nagle okazało się, że nie chcą mi dokumentów oddać. Przez tydzień siedziałem cicho. Sądziłem, że tak długo trwają procedury z uzyskaniem wizy wyjazdowej. Kolejne 14 dni to już była walka. Dzwoniłem, prosiłem, groziłem. Wszystko na nic. Dopiero zdecydowana interwencja polskiego konsulatu w Doha spowodowała, że oddali mi dokumenty. Ale nie da się opisać, ile nerwów i zdrowia straciliśmy - ja w Katarze i rodzina w Polsce.

- Co pan w tym czasie robił?

- Byłem sam jak palec, więc trenowałem w hotelowej siłowni, biegałem. Trochę pozwiedzałem. Kiedy okazało się, że nie zostanę, klub kompletnie przestał się mną interesować.

- Nic, tylko z żalu się upić...

- Gdzie? W Katarze?! Tam nie można nie tylko kupić żadnego alkoholu, ale nawet wwieźć go do tego kraju. Zresztą nie miałem głowy, by o tym myśleć. Robiłem wszystko, by się stamtąd jak najszybciej wydostać.

- Finansowo dużo pan stracił?

- Na pewno 100 tysięcy dolarów, które każdy z zawodników miał obiecane za wygranie Ligi Mistrzów. Klub co prawda zapłacił mi za okres, w którym grałem w sparingach, ale to ułamek tego, co zarobiłbym, grając tam przez rok... Dlatego o gwarantowane kontraktem pieniądze będą walczyć moi prawnicy i menedżer. Na razie cieszę się, że wróciłem do Polski. A na dźwięk słowa Katar, dostaję nerwowej wysypki (śmiech).

Mariusz Jurasik

Ur. 4 maja 1976 w Żaganiu

Wzrost: 192 cm. Waga: 98 kg

Prawoskrzydłowy

W reprezentacji Polski rozegrał 207 spotkań i zdobył 701 goli.

Wicemistrz (2007 r.) i brązowy medalista mistrzostw świata (2009 r.). Pięciokrotny złoty medalista mistrzostw Polski i czterokrotny zdobywca krajowego pucharu.

W 2007 roku został wybrany na najlepszego prawoskrzydłowego świata, a w 2009 roku trafił do najlepszej siódemki świata magazynu "L'Equipe".

Kluby: Sobieski Żagań, Iskra Kielce, Wisła Płock, Rhein-Neckar Loewen, Vive Kielce, El-Jaish Doha

Inni Polacy w katarskich klubach:

- Jacek Bąk (40 l.), piłka nożna. W latach 2005-2007 grał w ekipie wicemistrza ligi katarskiej Al-Rajjan SC

- Euzebiusz Smolarek (31 l.), piłka nożna. W sezonie 2010-2011 rozegrał 10 spotkań i zdobył trzy gole w barwach Al-Khor

- Łukasz Kadziewicz (32 l.), siatkówka. W 2011 roku przez miesiąc był zawodnikiem Al-Arabi Ad-Dauha, z którym wystąpił w klubowych mistrzostwach świata

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze