"Super Express": - "Shrek" pożre Hansena? (tak koledzy z drużyny nazywają starszego z braci Jureckich)
Bartosz Jurecki: - "Shrek" zje wszystko! (śmiech). Szczególnie gdy jedzonko przygotuje mi żona. Hansena da się zatrzymać, ale czeka nas ciężka przeprawa. Duńczycy to wicemistrzowie świata. Znamy się doskonale. Ostatnio graliśmy dwa tygodnie temu na turnieju w Aarhus. Wtedy oni byli lepsi o jedną bramkę. Czas na rewanż. Przy tak wyrównanej klasie drużyn i doskonałej znajomości rywala o zwycięstwie decydują detale - dyspozycja dnia, jedna kontra. Mam nadzieję, że tym razem szczęście uśmiechnie się do nas. I nieważne w jakim stylu. Wolę brzydko wygrać, niż po pięknej grze zejść z boiska pokonany.
- W meczu ze Słowacją (41:24), w którym rzuciłeś aż 6 goli, zobaczyliśmy szybką, odważną i skuteczną drużynę. Jakże inną od tej z przegranego meczu z Serbią. Która Polska jest prawdziwa?
- Dwa inne mecze i dwa inne zespoły. Do dziś żaden z nas nie umie wyjaśnić, dlaczego przeciwko gospodarzom zagraliśmy taki piach. Na boisku nie poznawałem siebie i kolegów. Ale to już przeszłość, do której nie ma co wracać. Potraktujmy tę porażkę jako zwykłą wpadkę, wypadek przy pracy. Najważniejsze, że nastrzelaliśmy goli Słowakom i wróciliśmy do gry.
- Przed meczem ze Słowacją Grzegorz Tkaczyk powiedział nam, że jak nie zwyciężycie, to trzeba się pakować. Wyjąłeś torbę z szafy?
- Śmieliśmy się, że z bagażami powinniśmy pojechać już do hali, żeby potem nie trzeba było wracać po nie do hotelu. Ale to dobrze, że potrafimy z siebie żartować, nawet gdy nie idzie. To tylko świadczy o tym, że czujemy się mocni. Przyjechaliśmy tutaj po bilety na igrzyska i zrobimy wszystko, żeby je zdobyć.
Ale najpierw pokonajmy dziś Danię.
Nie przegap!
Polska - Dania, TVP 2, 18.15
