PGE Vive Kielce, aby jeszcze bardziej nie utrudniać swojej sytuacji, musiało wygrać w niedzielnym meczu z Aalborgiem. Do tego spotkania kielczanie przystępowali po fatalnej serii czterech meczów bez zwycięstwa. W potyczce z duńskim zespołem nikt nie wyobrażał sobie innego scenariusza niż pewne zwycięstwo.
Zgodnie z przedmeczowymi założeniami to kielczanie dominowali od samego początku. Pierwsze minuty były wymianą ciosów i grą bramka za bramkę. PGE Vive Kielce osiągnęło przewagę dopiero w dwudziestej pierwszej minucie spotkania w momencie gdy grali w osłabieniu. Dwie kontry wykorzystał Manuel Strlek i podwyższył wynik na 11:8.
Kielczanie nie byliby sobą, gdyby nie roztrwonili przewagi. Gola kontaktowego na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy zdobył Martin Larsen, ale odpowiedź gości była natychmiastowa i schodzili oni na przerwę z wynikem 18:14. Druga połowa była już dużo spokojniejsza. Mistrzowie Polski nie pozwolili Duńczykom na wiele i utrzymywali bezpieczną przewagę.
Ostatecznie PGE Vive Kielce wygrało z Aalborgiem 34:30 i odnotowało pierwszą wyjazdową wygraną w tym sezonie Ligi Mistrzów. Co ważniejsze, to była pierwsza wygrana na obcym terenie od 16 listopada 2016 roku. Kielczanie po tym zwycięstwie zajmują 4. miejsce w grupie B z dorobkiem sześciu punktów. Do pierwszego PSG tracą sześć "oczek".
Aalborg Handboll - PGE Vive Kielce 30:34 (14:18)
Aalborg: S. Pedersen, Aggefors - Smarason 8, P. Larsen 2, Brathold 1, M. Larsen 5, Hessellund, Hald Jensen 1, Jensen 8, Jotić 1, Atlason, J. Pedersen, Antonsen, Juul-Lassen 5
PGE Vive: Szmal, Walach - Jurecki 5, Dujszebajew 3, Kus, Aguinagalde 4, Bielecki 2, Jachlewski 2, Strlek 4, Janc 4, Lijewski 3, Jurkiewicz, Zorman, Mamić 1, Bombac 4, Djukić 1