Nierówna gra w obronie, koszmarna skuteczność, kilka strat za dużo, marnowane okresy gry w przewadze - o powodach porażki z gospodarzami mistrzostw świata wystarczająco dużo powiedzieli już i sam Bogdan Wenta, i jego podopieczni. Teraz pora pomyśleć o tym, co dalej.
Próbując wybiegać w przyszłość nie sposób nie myśleć o... przeszłości. Od porównań z 2009 rokiem trudno bowiem uciec. Wtedy awansowaliśmy do drugiej rundy bez punktu, teraz, owszem, mamy dwa oczka, ale sytuacja jest zdumiewająco podobna.
Przeczytaj koniecznie: Polska - Szwecja, wynik 21:24. "Gladiatorzy" Wenty nie dali rady gospodarzom - GALERIA+SONDA
Wystarczy spojrzeć na terminarz drugiej rundy. W sobotę gramy z Danią, w niedzielę z Serbią. Brzmi znajomo? Nie? no to przypomnę. Dwa lata temu w Chorwacji, w drugiej fazie turnieju graliśmy najpierw z Danią, a dzień później z... Serbią.
Tamte dwa mecze to były nasze najlepsze spotkania w mundialu 2009. To one dały nam szansę walki o medal. Czy polscy zawodnicy mogą to powtórzyć? Tak, ale... pamiętajmy o jednym. W Zadarze, w trzecim meczu drugiej rundy graliśmy z Norwegią. W Malmo zagramy z Chorwacją. I to jest ta subtelna różnica, która moim zdaniem sprawia, że wcale nie jesteśmy teraz w dużo lepszej sytuacji niż dwa lata temu.
Nadziei tracić jednak nie można. Wprawdzie klucz otwierający drogę do strefy medalowej zgubiliśmy w czwartek, ale Bogdan Wenta i jego zawodnicy mają czas, by pomyśleć nad wytrychem. A jeśli go nie znajdą, niech użyją łomu. Przecież wcale nie musi być ładnie i efektownie. Byle było skutecznie!