- Nowa grupa zapewniła mi tak dobre warunki, że w zasadzie mogę się niczym nie martwić i już myśleć o złotym medalu olimpijskim w Londynie - mówi "Super Expressowi" szczęśliwa wicemistrzyni z Pekinu.
- Przez wiele miesięcy miałam bardzo poważne obawy co do mojej przyszłości, mimo medalu olimpijskiego. Bałam się, że będę musiała wyjechać z Polski.
Maja Włoszczowska chciała tego uniknąć. Dlatego sama jeździła od firmy do firmy, prosząc o wsparcie. Kolejni prezesi rozkładali jednak bezradnie ręce. Pomocną dłoń wyciągnął dopiero Dariusz Miłek, prezes firmy CCC, który będzie przez najbliższe 4 lata finansował starty najlepszej polskiej kolarki górskiej. Wicemistrzyni zmieniła barwy - i to dosłownie. W poprzedniej grupie jeździła w czarnych strojach, teraz będzie występować na pomarańczowo, w kostiumie, który zaprojektowała wspólnie z mamą.
- W czarnym czułam się znakomicie, bo przecież czarny wyszczupla - śmieje się Maja. - Ale pomarańczowy też mi się bardzo podoba. Tylko jeszcze nie wiem, czy dobrze się komponuje... ze złotym. Muszę to sprawdzić!