Zieliński w trakcie igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro w atmosferze skandalu został wycofany z polskiej reprezentacji, a potem zdyskwalifikowany. Powód? W jego organizmie wykryto niedozwoloną substancję - nandrolon. Od początku zawodnik zaklinał się, że jest niewinny. Dlatego zdecydował się na badanie wariografem, które miało udowodnić, że nie przyjmował środków dopingujących w sposób świadomy.
- Badanie wariografem to był mój pomysł - mówi "Super Expressowi" Zieliński. - Jestem zdeterminowany, żeby udowodnić, że nie kłamałem, że nie przyjąłem dopingu świadomie. I wynik badania to mój największy dowód w sprawie. 24 października mam ostatnią sprawę przed panelem dyscyplinarnym w Warszawie i nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby agencja do zwalczania dopingu w sporcie nie obniżyła mi kary (cztery lata zawieszenia - red.). Będziemy wnioskowali o ukaranie mnie naganą.
Badanie wariografem wzbudziło u Zielińskiego duże emocje, ale jak twierdzi, w ogóle się nie stresował.- Bo byłem pewny wyniku. Podczas badania, które wykonywał biegły sądowy, zadano mi trzy pytania, m.in., czy świadomie stosowałem środki niedozwolone. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że nie. Wyniki badań przedstawię na najbliższej rozprawie. W ten sposób udowodnię swoją niewinność, zostanę oczyszczony z zarzutów i wrócę do sportu! - twierdzi Zieliński.
Zobacz: Brutalny atak na kibica! Młody mężczyzna zaatakował starszego pana [WIDEO]
Sprawdź: Mateusz Kusznierewicz opłynie świat. Wielki plan żeglarski na 100-lecie niepodległości
Przeczytaj: GORĄCA i SEKSOWNA trenerka robi furorę w USA. Z nią życie jest zdrowe [ZDJĘCIA]