TVN 24 poinformował o wypadku samochodowym, do jakiego doszło na obwodnicy miejscowości Nakło nad Notecią. Kierujący samochodem osobowym nie zachował należytej ostrożności i uderzył w tył busa przewożącego dziewięć osób. Dwie z nich - obydwie to kobiety - zostały ranne i z urazami kręgosłupa w odcinku szyjnym trafiły do szpitala. Okazuje się, że za kierownicą auta, które spowodowało kolizję, siedział Adrian Zieliński, polski sztangista.
Jemu samemu w wypadku nic się nie stało. - Jest w domu, powiedział mi, że wszystko z nim w porządku. Przyznał, że miał telefon od kogoś, spojrzał na panel i wtedy gwałtownie przed nim zahamował busik. Nic mu się nie stało, nawet poduszki powietrzne miały nie wystrzelić - powiedział w rozmowie z portalem Sport.tvn24.pl rzecznik Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów Marek Kaczmarczyk.
Sprawą zajęła się już policja, która zbada okoliczności wypadku. Prawdopodobnie zostanie też powołany biegły, który oceni, jak poważne są obrażenia rannych w kolizji osób. Dopiero wtedy będzie można mówić o ewentualnej karze dla Zielińskiego.
28-letni sztangista nie ma ostatnio dobrej passy. Jakiś czas temu został zdyskwalifikowany na cztery lata za stosowanie dopingu. Nie przyznał się jednak do winy.