Kibice wygwizdali Marsyliankę, Sarkozy wściekły

2008-10-17 17:06

Żadne problemy w rządzeniu Francją, żaden kryzys światowej ekonomii, żadne kłopoty Unii Europejskiej, której przewodzi nie zirytowały prezydenta Nicolasa Sarkozy (53 l.) tak jak transmisja meczu ze Stade de France.

Mecz był towarzyski grały drużyny Francji i Tunezji. Na trybunach zasiadła liczna kolonia Tunezyjczyków i przedstawicieli innych krajów Maghrebu, których w Paryżu mieszkają tysiące. I ci młodzi Arabowie i Berberowie głośno gwizdali, gdy... grano Marsyliankę.

Takie spostponowanie hymnu Francji wydało się prezydentowi Sarkozy'emu potwornym skandalem. Wezwał on "na dywanik" prezesa federacji piłkarskiej Jean-Pierre,a Escalettes (73 l.), a także minister sportu Roselyn Bachelot i zapytał, dlaczego meczu nie przerwano.

Minister Bachelot, wspierana przez koleżankę od spraw wewnętrznych, minister Michele Alliot-Marie, próbowała wytłumaczyć prezydentowi, że w opróżnienie stadionu tej wielkości z kibiców, którzy przyszli oglądać mecz, trzeba by było zaangażować znaczne siły policyjne. Większe od tych, które pilnowały porządku na Stade de France.

Sarkozy nie wydawał się przekonany. W dodatku w debacie na temat "wygwizdanej Marsylianki" natychmiast wzięli udział liczni politycy francuscy, od partii Jean-Marie Le Pena po komunistów. Komuś ta historia z gwizdaniem może wydawać się trochę śmieszna, ale...wydaje się, że kibice, którym przyjdzie ochota gwizdać podczas hymnu, następnym razem będą z pewnością mniej liczni.

Najnowsze