Anita Włodarczyk, Lekkoatletyczne ME w Helsinkach

i

Autor: East News

Anita Włodarczyk krytykuje PZLA: Wolą przeszkadzać, niż pomagać w osiąganiu sukcesów

2012-08-17 21:54

Ostra deklaracja Anity Włodarczyk (27 l.), że PZLA dyskryminował ją przed igrzyskami olimpijskimi w Londynie, wzbudziła szok w sportowym świecie. Srebrna medalistka olimpijska i jej trener Krzysztof Kaliszewski (40 l.) podtrzymują w rozmowie z "Super Expressem" to, co wcześniej ogłosili.

- Nie możemy dłużej pracować na granicy utraty sportowego bytu. Gdyby Anita nie zdobyła medalu, już by nas nie było - twierdzi trener Kaliszewski.

Sama Anita ocenia to podobnie: - Po odejściu w 2009 roku od trenera Czesława Cybulskiego i podjęciu współpracy z Krzysztofem Kaliszewskim cały czas odczuwałam, że PZLA nie wierzy w moje sukcesy z młodym trenerem - nie kryje wicemistrzyni igrzysk. - A brak zaufania uwidocznił się wielokrotnie. Szczególnie rok temu, gdy nakazano mi zdobywać minimum przed mistrzostwami świata, chociaż byłam po kontuzji kręgosłupa. A także wtedy, gdy chciałam kupić we Włoszech urządzenie do stymulacji bolącego kręgosłupa, ale w PZLA odmówiono mi tego twierdząc, że "nie ma jak tego rozliczyć".

Trener Kaliszewski dorzuca: - Dopiero po sezonie pojechaliśmy do wybitnego ortopedy w Niemczech i on dokładnie nam pokazał, jak zachowuje się ciało podczas rzutów i treningów siłowych i czego nie wolno robić w siłowni, aby nie zaszkodzić kręgosłupowi. Nie powiem, kto zapłacił za tę konsultację. Nie zgodzono się także na zakup zdalnie sterowanego wózka, który wozi po boisku sprzęt wyrzucony w pole. Anita kupiła go sama (za 1600 euro) - podkreśla Kaliszewski.

W ubiegłym miesiącu, krótko przed igrzyskami, irytujące sytuacje miały miejsce na obozie w Cetniewie, gdzie w jednym czasie na boisku trenowała Anita oraz "konkurencyjna" grupa Czesława Cybulskiego. Przez tydzień sobie przeszkadzali.

- Zarówno wtedy, gdy chcieliśmy rzucać o jednej porze, jak i wtedy, gdy trener Cybulski stanął podczas treningu za siatką koła i wpatrywał się we mnie niczym hipnotyzer - wyjawia Anita.

- A przecież nasz terminarz opracowaliśmy jesienią i dział szkolenia PZLA miał czas tak ustawić treningi, by nie było kolizji - twierdzi Kaliszewski. - Od dyrektora Piotra Haczka usłyszeliśmy, że tamci byli pierwsi i że jesteśmy jedyną grupą, która ma problemy. A wszystko to po zdobyciu mistrzostwa Europy. Mnie się wydaje, że pierwszeństwo przysługuje temu, kto jest lepszy...

Anitę Włodarczyk czeka jeszcze pięć startów w tym sezonie.

- Dajcie nam spokojnie pracować - apeluje Kaliszewski do działaczy. - Chcemy zamknąć tamten etap i odnosić dalsze sukcesy. A osiągnięcia powinny zrodzić wreszcie zaufanie.

Najnowsze