Tuż przed igrzyskami nasi wioślarze - Korol (34 l.), Michał Jeliński (28 l.), Marek Kolbowicz (37 l.), Konrad Wasielewski (24 l.) - znaleźli czas na zwiedzanie. Podczas treningów na południu Chin zrobili sobie wycieczkę do grobowca pierwszego chińskiego cesarza, żeby zobaczyć słynną armię terakotową. Zabytek z III wieku p.n.e. to armia ośmiu tysięcy figur żołnierzy, wszystkie naturalnej wielkości. Według wierzeń zakopana w czasie pogrzebu cesarza pod ziemią armia miała strzec go w życiu pozagrobowym.
- Wspaniały, zapierający dech w piersiach zabytek! - dzieli się wrażeniami Adam Korol.
Polska osada to faworyt do olimpijskiego złota.
- Tak naprawdę przed takimi zawodami, jak igrzyska olimpijskie, nie da się wskazać osady, która na pewno zdobędzie złoty medal - ocenia Korol. - Ostatnio nasza długa seria zwycięstw została przerwana, ale dzięki temu teraz podchodzimy do startu mniej zestresowani i z mniejszym bagażem odpowiedzialności. A wciąż jesteśmy bardzo silni.
Po igrzyskach w Atenach, w których zajęli 4. miejsce (medal przegrali o 0,07 s.), osada zmieniła się w 50 procentach.
- Doszli dwaj młodzi zawodnicy, Michał i Konrad, którzy wprowadzili świeży powiew. Teraz ważymy w sumie 15 kg mniej niż w Atenach, a nasz rytm wiosłowania jest bardziej ekonomiczny. Bardzo istotne jest też bezgraniczne zaufanie, jakim obdarzyli nas młodsi koledzy, a tego chyba troszeczkę zabrakło w poprzednim składzie - ocenia Korol, dla którego będą to już czwarte igrzyska.