Armia wiosłuje po złoto

2008-08-07 8:20

Przez trzy lata nasza wioślarska czwórka podwójna wygrywała wszystko, co się dało. Wreszcie na tygodnie przed igrzyskami ich wspaniała passa została nagle przerwana. - I bardzo dobrze, że tak się stało - mówi Adam Korol (34 l.), szlakowy polskiej osady. - Presja i stres będą mniejsze. A my i tak popłyniemy po złoto!

Tuż przed igrzyskami nasi wioślarze - Korol (34 l.), Michał Jeliński (28 l.), Marek Kolbowicz (37 l.), Konrad Wasielewski (24 l.) - znaleźli czas na zwiedzanie. Podczas treningów na południu Chin zrobili sobie wycieczkę do grobowca pierwszego chińskiego cesarza, żeby zobaczyć słynną armię terakotową. Zabytek z III wieku p.n.e. to armia ośmiu tysięcy figur żołnierzy, wszystkie naturalnej wielkości. Według wierzeń zakopana w czasie pogrzebu cesarza pod ziemią armia miała strzec go w życiu pozagrobowym.

- Wspaniały, zapierający dech w piersiach zabytek! - dzieli się wrażeniami Adam Korol.

Polska osada to faworyt do olimpijskiego złota.

- Tak naprawdę przed takimi zawodami, jak igrzyska olimpijskie, nie da się wskazać osady, która na pewno zdobędzie złoty medal - ocenia Korol. - Ostatnio nasza długa seria zwycięstw została przerwana, ale dzięki temu teraz podchodzimy do startu mniej zestresowani i z mniejszym bagażem odpowiedzialności. A wciąż jesteśmy bardzo silni.

Po igrzyskach w Atenach, w których zajęli 4. miejsce (medal przegrali o 0,07 s.), osada zmieniła się w 50 procentach.

- Doszli dwaj młodzi zawodnicy, Michał i Konrad, którzy wprowadzili świeży powiew. Teraz ważymy w sumie 15 kg mniej niż w Atenach, a nasz rytm wiosłowania jest bardziej ekonomiczny. Bardzo istotne jest też bezgraniczne zaufanie, jakim obdarzyli nas młodsi koledzy, a tego chyba troszeczkę zabrakło w poprzednim składzie - ocenia Korol, dla którego będą to już czwarte igrzyska.

Najnowsze