W 1954 roku w Szwajcarii zagrał jego dziadek (ze strony mamy), Tomas Balcazar, który strzelił gola w meczu z Francją.
Teraz, w RPA jego wnuk... też zmierzy się z tym zespołem. W 1986 roku na mundialu wystąpił z kolei jego ojciec, Javier Hernandez Gutierrez. Czy jest na świecie druga taka rodzina? A jeszcze niedawno Javier junior myślał o... zakończeniu kariery.
- Dawałem z siebie wszystko w Chivas Guadalajara, ale w zamian nie dostawałem szansy gry. Byłem tak zniechęcony, że chciałem porzucić futbol - przyznaje Hernandez.
Na szczęście niedługo potem talent piłkarza noszącego pseudonim Chicharito ("mały groszek", głównie ze względu na zielone oczy, co wśród Latynosów jest rzadkością) eksplodował - Hernandez został królem strzelców ligi meksykańskiej. Manchesterowi tak bardzo na nim zależało, że Anglicy zgodzili się nawet w ramach rozliczenia przylecieć do Meksyku 30 lipca na towarzyski mecz, aby uświetnić otwarcie nowego stadionu w Guadalajarze.
Javier zagra 45 minut dla Chivas, a drugą połowę dla MU. Teraz jednak skupia się tylko na kadrze.
- Wiem, że moja rodzina zapisała piękną kartę w historii mistrzostw świata, ale to bardziej mnie mobilizuje niż deprymuje. Nie chcę być gorszy od dziadka i taty - mówi Hernandez, który w kadrze zaczyna być równie skuteczny jak w klubie.
Do tej pory zagrał dla Meksyku 12 meczów i zdobył 7 goli. A że Javier Aguirre, trener Meksyku, twierdzi, iż prowadzi najlepszą reprezentację w historii swojego kraju, to w RPA możemy być świadkami niejednej niespodzianki z jej strony.
A sam Hernandez, nawet jeśli nie wszystkie mecze zagra w podstawowym składzie, powinien być jednym z odkryć imprezy.
Nie przegap!
Mecz RPA - Meksyk
Dziś, 15.40 TVP 2