Karol Bielecki od czasu, kiedy przeszedł do Rhein-Neckar Loewen, czołowego klubu Bundesligi, zarabia bardzo dobrze. Działacze "Lwów" docenili klasę Polaka i płacą mu 300 tysięcy euro rocznie. To absolutna czołówka zarobków w lidze niemieckiej.
Dziś Bielecki z uśmiechem może wspominać, że kiedyś w Magdeburgu zarabiał tylko kilka tysięcy euro. "Kola" nie szasta pieniędzmi. Jedyną ekstrawagancją na jaką sobie pozwala są częste podróże do Lublina, gdzie studiuje jego narzeczona Karolina.
Przeczytaj koniecznie: Katarzyna Skowrońska-Dolata. Żaden siatkarz nie zarabia więcej od niej
Grzegorz Tkaczyk to kolejny po Karolu Bieleckim z finansowych krezusów ekipy "Lwów". Nie wydaje pieniędzy na głupoty. Rozsądnie inwestuje, nad czym czuwa jego żona Kinga.
Już po tym sezonie zarobki lewego rozgrywającego reprezentacji Polski jednak zmaleją, bowiem Tkaczyk wraca do naszej ligi. Zagra w drużynie Vive Targów Kielce, gdzie nawet największe gwiazdy zarabiają najwyżej połowę tego, co w najbogatszych klubach Bundesligi.