Button znany jest ze swojej sympatii dla wielu sportów, m.in. próbował sił w triatlonie. Kiedy więc usłyszał, że na Guernsey, gdzie ma swój dom, organizowany jest wyścig kolarski natychmiast się do niego zapisał. Co było dalej, niech opowie sam:
- To był Wyścig Wielkanocny, więc sądziłem po nazwie, że raczej czeka mnie rowerowy spacer. Tymczasem na starcie czekało na mnie przeszło 60 osób w różnym wieku, ale z profesjonalnym sprzętem. Powiedziano, że będziemy się ścigać na dystansie 40 kilometrów. Ruszyliśmy i zaraz straciłem kontakt z czołówką. Nie oszczędzałem się, ale na mecie byłem dopiero 34. Zwycięzca pokonał dystans w 55 minut. Ale najbardziej zdołował mnie fakt, że przede mną minęły metę dwie panie po czterdziestce, gospodynie domowe. Nie, dwa koła to nie jest dla mnie sposób na sportowe sukcesy. Wracam do czterech...