- Jak się nie ma masy, zaczyna się lepiej rzucać technicznie - wyjaśnia były mistrz olimpijski. - Mam nadzieję, że znów będę rzucał ponad 80 metrów.
Brakuje tylko metra
W tym sezonie tylko pięciu młociarzy na świecie przekroczyło granicę 80 m (najlepszy, Węgier Pars - 81,43). "Ziółek" ze swoim wynikiem 78,93 m jest dwunasty w tabeli. I on, i jego trener Krzysztof Kaliszewski, z którym pracuje od półtora roku, liczą jednak na to, że uda się cisnąć "żelastwo" poza linię 80 m na mistrzostwach świata w Berlinie.
- Brakuje mi tylko metra. Moja mocna psychika dołoży właśnie ten metr więcej - deklaruje Ziółkowski. - A do faktu, że nie będę w Berlinie zaliczany do grona faworytów, podchodzę ze spokojem. Cztery lata temu nikt nie sądził, ze mogę stanąć na podium mistrzostw świata, a jednak medal zdobyłem... Sport jest na szczęście nieprzewidywalny.
Mistrz olimpijski z Sydney nie chce już nigdy ważyć więcej niż teraz. - Wprawdzie w roku 2001 ważyłem aż 127 kilo i zdobyłem złoto mistrzostw świata, a teraz ważę 120 kilo... ale wtedy byłem piękny i młody, a teraz jestem tylko piękny. Muszę już myśleć, co będzie po odejściu ze sportu.
Lek przeciwzapalny
Z trenerem Kaliszewskim ćwiczy zupełnie inaczej niż z poprzednim szkoleniowcem, Białorusinem Piotrem Zajcewem.
- Musieliśmy "uspokoić" trening. Mniej ćwiczeń siłowych i rzutów, zwłaszcza sprzętem cięższym od używanego w zawodach. Bo gdybym nadal trenował tak jak z Zajcewem, to bym się wykończył. Do dziś odczuwam ponadczteroletnią współpracę z nim, codziennie rano muszę brać przeciwzapalny Olfen, bo inaczej nie jestem w stanie funkcjonować.
Wpadka Białorusina
Z białoruskim trenerem "Ziółek" rozstał się - jak twierdzi - z powodu... braku odpowiedzi na pytanie, czy ktokolwiek na świecie wytrzymał tak ciężki trening, jaki zaplanował mu Zajcew, bez sięgania po niedozwolony doping.
- Odpowiedź przyszła sama, po igrzyskach w Pekinie - komentuje Ziółkowski, nawiązując do dopingowej wpadki dawnego podopiecznego Zajcewa - Diewiatowskiego, któremu odebrano srebrny medal olimpijski w młocie.