- Ani zawodnicy, ani my, trenerzy, nie jesteśmy zadowoleni z występu w Kuusamo. Wszyscy jesteśmy niecierpliwi, chcielibyśby, żeby Polak był na podium już teraz. Ale dochodzenie do formy jest dłuższym procesem. Wierzę, że w Trondheim będzie lepiej i mam ku temu podstawy - mówi "Super Expressowi" trener Łukasz Kruczek.
Po powrocie z Kuusamo kadra A oddała po kilka skoków w Szczyrbskim Jeziorze na Słowacji. Nie było tam tylko Adama Małysza, bynajmniej nie z powodu jego 31. urodzin. "Orzeł z Wisły" miał wówczas inny trening, motoryczny.
Najrówniejszą, wysoką dyspozycję demonstrował w Szczyrbskim Jeziorze Marcin Bachleda (26 l.). On też uzyskał największą odległość (98 metrów), ale identycznie daleko polecieli Łukasz Rutkowski (20 l.) i Piotr Żyła (22).
- Skoro zawodnicy skaczą regularnie daleko, to jest szansa, że utrzymają taką dyspozycję - ma nadzieję Kruczek.
Trener kadry zdecydował się zabrać do Norwegii tylko czterech skoczków (Małysza, Bachledę, Rutkowskiego i Kamila Stocha), chociaż Polsce przysługuje w Pucharze Świata 5 miejsc.
- To piąte miejsce należałoby się Piotrkowi Żyle, ale nasza "polityka startowa" wobec niego przewiduje najpierw występy w Pucharze Kontynentalnym, a dopiero ewentualnie potem Puchar Świata - tłumaczy trener kadry.
Rekordzistą skoczni w Trondheim (K-120) jest Małysz, który 9. marca 2001 r. uzyskał tam 138,5 m. Wygląda na to, że już nikt Adama nie przeskoczy (!).
- Wiosną skocznia została przebudowana - wyjaśnia Łukasz Kruczek. - Zmienił sie zeskok, parametry i skoki będą dłuższe. To jakby nowy start Pucharu Świata w tym miejscu, nowa skocznia.